Żeby zwykłego produkcyjniaka ( nie jestem wstanie dać wyżej niż 7/10 bo na więcej zwyczajnie nie zasługuje ) jakich jest na pęczki uczynić najlepszym filmem na świecie to może zrobić tylko inflantylna, dziecinna tłuszcza. W tym samym roku wyszedł Strażnik czasu z Van Dammem i miał o niebo ciekawszą fabułę od tego ( 7/10 dla niego ) od do cna ogranej historyjki o kolesiu spizgającym z ciupy. Arnold ma na koncie dużo ciekawsze filmy ( nawet taki Szósty dzień był bardziej interesujący ). I takich filmów jest mnóstwo. Znaleźć 200 lepszych filmów można z palcem w dupie.