Nic specjalnego sobą nie reprezentuje. Naiwna, nierealna bajeczka o biednym, niewinnym
gryzipiórku, wrobionym w morderstwo. Przesłanie typu "nadzieja to piękna rzecz" - banał. Gdyby
film powstał w naiwnych latach 50-tych, ograniczonych kodeksem Hayesa to można by wybaczyć
pewne uproszczenia. Ale 40 lat później...
Chyba najlepszy wątek Brooksa - przygnębiająca historia starca, który za młodu trafił do pudła, a
końcu życia wychodzi do zupełnie innego świata. To naprawdę jest dobrze pokazane i
poruszająca jest (najlepsza w filmie) rola Jamesa Whitemore'a. Należało wokół tego wątku zrobić
film, albo w ogóle krótkometrażówkę o Brooksie. Mógłby wyjść ciekawy film, ale Darabont woli
banały i podlizywanie się publiczności.
Także fabuła średnia, Robbins i Freeman mieli ciekawsze role, Deakins miał lepsze zdjęcia,
Newman lepsze soundtracki. Gdybym miał podać definicją średniego, nijakiego filmu, wskazałbym
"Skazanych na Shawshank". Ocena 5/10 jest najtrafniejsza.
To jest praktycznie sama prawda. Jednak "Skazani na Shawshank" to najlepiej zrobiony banał jaki osobiście widziałem. Oczywiście zgadzam się, że wątek Brooksa to zdecydowanie najciekawszy element filmu.
No cóż, ciesze się, że w jakimś sensie jesteśmy zgodni :) Faktycznie ten film nieźle się ogląda, jeśli nie ma się zbyt wygórowanych oczekiwań. Dla kontrastu "Zielona mila" na papierze wygląda bardziej obiecująco, ale jest żenująco zrobiona i nie do oglądania.
Czy jest to najlepiej zrobiony banał w historii kina? No nie wiem. Taki "Rocky" nie jest może tak banalny jak "Skazani na Shawshank", ale próżno tam szukać rewelacji. A jednak to film o niebo lepszy niż "Shawshank", prosty, pozbawiony czarno-białych postaci i na pewno bardziej humanistyczny. Gdyby na pierwszym miejscu rankingu był "Rocky", to bym żadnej rozróby nie robił. A gdzie jest "Rocky"? Młodzi, gniewni filmwebowcy wykopali ten film na pozycję 249.
Na tle "Rocky'ego" "Skazani na Shawshank" to film miałki, bez charyzmy. Iluzja dobrego kina: trochę rozrywki, trochę psychologii, trochę frazesów, trochę sensacyjki, goodguy vs badguy, happyend. Może właśnie taka "nijakość" najlepiej trafia w szerokie gusta, skutkiem czego "Shawshank" króluje na Filmwebie oraz IMDb.
Rocky jest jedną z pozycji które muszę nadrobić. Nigdy go nie widziałem i strasznie irytuje mnie fakt, że wcześniej widziałem ostatnią część z 2006r.
Oczywiście, że Shawshank Redemption jest typowym filmem dla mas. Prosty z podnoszącym na duchu przesłaniem, jednowymiarowymi postaciami i słodkim zakończeniem. Wszystko składniki potrzebne do sukcesu są. Ktoś kto nie liznął większej ilości filmów z pewnością będzie zachwycony. Ja sam byłem nim oczarowany jako dzieciak. Uważałem go wtedy za super ambitny dramat psychologiczny ;) Dziś się z tego śmieje, ale trudno zaprzeczyć że przyjemnie się ogląda.
Co do "Zielonej mili" to dawno nie widziałem i przydałoby się odświeżyć ten film.
Do "Transformerów" jeszcze nie dojrzałem :) Może w następnym wcieleniu.
Wolę oglądać "Szczęki" - arcydzieło kina rozrywkowego, które pryszczate filmŁebki oceniają jak film klasy B.
Słowo ,,rozrywkowe" jest bardzo względne. Dla jednych rozrywkowe mogą być Szczęki, dla innych filmy Tima Burtona itp... możliwości są nieskończone ;)
Chyba się nie rozumiemy. To, czy film jest rozrywkowy, to raczej dość obiektywna kwestia. Co tu mają do rzeczy gusta?
Też się zgadzam że wątek Brooksa jest najciekawszy, a zarazem irracjonalny bo czemu staruszek dostał warunkowe zwolnienie z wiezienia skoro się o niego nie starał?? Czy film jest aż tka przeciętny?? moim zdaniem nie, ale to tez nie takie arcydzieło żeby na filmwebie maił najwyższą ocenę pośród wszystkich filmów. to mnie dziwi i zastanawia.
Podpisuje się pod tym, że wątek Brooksa był najlepszy i w dodatku jedyny wzruszający w filmie jak dla mnie.
Dla fanów tego filmu / ludzi lubiących historie o więzieniu i ucieczce polecam film "Papilon". Jak dla mnie wybitne dzieło o niesamowitym klimacie. Po prostu miazga i zero banalnego posmaku.