Kolejny kwadratowy film z Van Damme'm w roli głownej. Banalna fabuła, tradycyjnie "wpaniałe" aktorstwo Jeane, no ale cóż, nie każdy może być Jackiem Nicolsonem. Scenariusz napisany chyba w dzień, tak dla świętego spokoju, bo film i bez niego nic by nie stracił. Niewątpliwie ogromnym plusem jest to, że tym razem Van Damme zagrał tylko jedną rolę w filmie. Jak ktoś chce zobaczyć różnicę między tą chałą a porządnym filmem w podobnych klimatach, niech obejrzy "Skazani na Shawshank". Różnice widać gołym okiem.