Na co dzień nie przywiązuję dużej wagi do takich szczegółów, ale tym razem sytuacja była dość wyjątkowa. Piszę właśnie pracę magisterską na temat pisarzy i poetów nowojorskiej bohemy lat 50-80 i Ginsberg odgrywa tutaj ogromną rolę. W chwili rozkojarzenia i intelektualnego zastoju, chcąc na powrót wdrożyć się i wczuć w ducha tamtych czasów postanowiłam obejrzeć ten film. Może i by się udało, gdyby nie ten jeden mały, kompletnie niepasujący do lat 50 szczegół, który wciąż mnie rozpraszał. Główna rola zagrana solidnie, świetne odwzorowanie gestykulacji Ginsberga, jego charakterystycznej maniery w mówieniu i tego beznamiętnego odczytywania własnej poezji :) (co w późniejszych latach u prawdziwego Allena przybrało nieco innego obrotu). Chciałam uwierzyć, że patrzę na Ginsberga, ale wciąż widziałam Jamesa Franco zachowującego się jak Ginsberg. Ehh... no cóż, ale ogólnie film niezły, chociaż dla niezainteresowanych tematem może być po prostu nudny. Plus za świetne animacje.
Gdybym mogła kliknęłabym "lubię to" dla komentarza pływaka ;] Radzę zaznaczyć ten fakt o antyrefleksach w okularach w pracy magisterskiej. Możliwe, że będzie to miało niebagatelny wpływ na ocenę.
Nie rozumiem tej nowej mody. Kiedy ktokolwiek, gdziekolwiek próbuje napisać coś ciekawego i na poziomie natychmiast pojawiają się trolle. To już jest inne pokolenie trolli. To już nie gówniarze którzy próbują napisać coś głupiego, niedorzecznego albo najzwyczajniej poprzeklinać. Teraz ich głównym celem jest tępienie jakiejkolwiek rozmowy innych ludzi. Rozmowy na poziomie ma się rozumieć. Próbują sprowadzić ją do absurdu ośmieszając autora. Gubią się w tym wszystkim i nawet nie zdają sobie sprawy, że ośmieszają, ale tylko...siebie!