Nie spodziewałem się zupełnie niczego po tym filmie... Myślałem, że będzie szajs... Obejrzałem i stwierdzam, że wcale taki zły nie był... Początek fajny, potem dużo, dużo gorzej, ale i tak nie aż tak fatalnie jak myślałem... Wielkich emocji we mnie nie wyzwolił, ale przez te ponad półtorej godziny w miarę dobrze się bawiłem i nie ziewnąłem ani razu, chociaż czasem zdarzyło mi się popatrzeć w ekran z politowaniem... Efekty specjalne bardzo dobre chociaż nie perfekcyjne... Muzyka też nawet znośna... Z hiostorią już trochę gorzej... Jednak miejscami było to zbyt kiczowate... A ten numer z tą elektryczną gadającą gębą tego (nie pamiętam... Na F coś...) naukowca był totalnym przegięciem... Aktorsko nic specjalnego... Jude'a Lawa nie lubiłem i nie polubię... Gwyneth Paltrow też specjalnie nie lubię, ale w filmie zagrała nawet dobrze... Szkoda, że tak mało wykorzystana została postać Angeliny Jolie, ale z drugiej strony nie było to nic specjalnego... W sumie nie mogę powiedzieć, że ten film to przeciętniak ponieważ nie można go porównać do żadnej innej produkcji (zwłaszcza ta niesamowita koncepcja zdjęciowa - która tak naprawdę miała zatuszować niedoróbki w efektach specjalnych, ale przy okazji okazała się być świetnym pomysłem) ale niestety pozostawia gigantyczny niedysyt, gdyż film miał wielki potencjał a został on zmarnowany na kolejną głupią bajeczkę a'la Hollywood tym razem zrobiąną niemalże tylko i wyłącznie za pomocą komputerów...