Film bardzo dobry, wciągająca fabuła, wartka akcja, dobre dialogi. Reżyser faktycznie chyba nakręcił takiego bonda jakby chciał zobaczyć. Zastanawia mnie tylko czemu nie upakował więcej kobiet, a zamiast tego dał ten wątek homo = ) = ) = ). Nie mnie oceniać = ). Pozostaje we mnie jednak takie uczucie, że film był tak jakby sygnowany nazwiskiem Bond
[SPOILER]
"Umarł król, niech żyje król"
Takiego Bonda jeszcze nie widziałem. Z jednej strony mamy naprawdę niezłą akcję, choć fabuła jest przewidywalna jak nigdy i jedyne nad czym się można zastanowić to czym jest to całe Skyfall. Zresztą odpowiedź jest naprawdę niezła. Z drugiej strony mamy przedstawione kilka wątków, które powinny być ruszone już dawno. Widzimy podstarzałego już Bonda, który przyznaje się że czuje się wypalony. Z dawnej sprawności nie zostało wiele, momentami główny bohater przypomina bardziej alkoholika niż agenta, że o 00 nie wspomnę. Stawia się jednak w potrzebie i daje radę, może nawet lepiej niż powinien. Nic więcej jednak nie zdradzę.
Skyfall kończy pewną epokę. M wygląda naprawdę staro (a jak ma wyglądać?;) i nie daje już rady, nie ogarnia wszystkiego. Q to z kolei małolat, MI6 przydałaby się totalna restrukturyzacja a wróg nie śpi. Reżyser nabija się trochę z poprzednich części choć trzeba przyznać że humor jest naprawdę niezły! Łamane są pewne schematy a co najważniejsze - Bond wreszcie wydaje się być zwykłym człowiekiem a nie nieśmiertelnym herosem. MI6 nie jest w defensywie a stare procedury nie mają już zastosowania. I wreszcie przychodzi koniec. I wychodząc z kina myślałem tylko o jednym: czy to zakończenie pewnej epoki i kolejny Bond będzie już zupełnie inny i w innych rolach, czy wręcz przeciwnie - jest to dopiero początek. Craig młody już nie jest, ale w kolejnej części zagrać jeszcze powinien. A potem niech rzeczywiście odda pałeczkę komuś młodszemu.
Jest to zdecydowanie najlepszy film z serii "fabuła prosta i przewidywalna". Ogląda się bardzo przyjemnie więc niżej niż 7 to była by obraza. Punkcik na pewno należy się za humor i "Skyfall". Wychodzi więc 8, ale skoro jest to "najlepszy" jak wspomniałem powyżej, to niech będzie 9. No 9 z minusem za brak pięknej partnerki, bo Bérénice Marlohe wyglądała strasznie a Naomie Harris pięknością ogólnie nie jest.
A że film będzie (a raczej już jest) sukcesem niech świadczy gigantyczna kolejka do sali kinowej (brak wolnych miejsc!!) i odpowiedź gościa z baru z popcornem, który zagadnięty "Ta kolejka to na jakąś imprezę czy do sali?" odpowiedział "Skyfall" i wszystko jasne :)
to powinna być recenzja dla tego filmu na stronie glownej filmu, a nie ten metaforyczny bełkot 'redaktora'
podpisuje się chociaż 9 nie dam, cassino royale nie dorównuje.
Cassino Royale to najlepszy film o Bondzie jaki widziałem, nic nie przebije tego tytułu :)
Skyfall to jednak inny rodzaj kina moim zdaniem. Szczególnie do gustu przypadły mi lekkie kpiny rzucane w kierunku poprzednich tytułów, choćby w rozmowie z Q, który mówi "spodziewałeś się wybuchającego długopisu?" czy w scena gdy Bond wyciąga z garażu bardzo stary model Astona Martina. A pierwsze spotkanie z czarnym charakterem to przecież istna drwina z przemądrych dialogów między Bond(-ami) a jego wrogami :)
zgadzam się w 90%, ale jeżeli porównujemy filmy to skyfall dalej jest bondem - porównuję z bondem jak cassino royale - , a nie parodią ;)
[SPOILER]
Czy ktoś z was też miał wrażenie w czasie filmu że Raoul Silva okaże się prawdziwym synem M? Teoretycznie nie powinno być to możliwe ale z drugiej strony patrząc na zachowanie Silvy, jego wypowiedzi o M itp. wydawało mi się że to by nie było nawet takie głupie. Szczególnie patrząc na jego zachowanie gdy widzi umierającą M. Bardzo chce ją zabić a jednocześnie sprawia wrażenie jakby miało mu to przynieść straszne cierpienie.
Myślałem o tym podczas dzisiejszego seansu- typ był skrzywdzony albo w ogóle nie miał prawdziwej matki. Taka jest moja wersja. Film 7.5/10