Nowy Bond jest inny, bardziej ludzki, a popisy są sprowadzone do minimum jak na wymogi serii, czy film jest udany - to zależy od oczekiwań, można było się spodziewać ciekawszego scenariusza i samej intrygi, jako czarny charakter bardziej podobał mi się Mr White z ze swoją racjonalnością, humorem, ale Javier Bardem jest na pewno mocną stroną filmu.
Bond zmaga się tu z problemami wieku średniego, dowiadujemy się dużo o jego przeszłości, co czyni tą postać bardziej złożoną, podobnie rozbudowane są relacje z M, mamy inne kino, które pewno mniej trafi w gusta, niż Casino Royale, ale cóż może potrzebny był taki film na 50 lecie...
Bond się starzeje, czy świat się zmienia ?