Zróbmy listę aktorów pasujących do roli BONDA. Co wy na to? Ciekawa jestem propozycji...
Zastanawiałam się wczoraj, kto mógłby z dobrym skutkiem zagrać Bonda w przyszłości...
(abstrahując od scenariusza)
Moje propozycje z bardziej znanych nazwisk:
1. Brad Pitt
2. Leonardo DiCaprio
3. Keanu Reeves
4. Matt Damon
5. Jude Law
Żaden. Najlepiej jakby był to mniej znany aktor, a poza tym Craig ma wystąpić jeszcze w 2 filmach o Bondzie.
Poza tym ważna jest też chyba narodowość aktora (zdaje się, że tak samo ja w przypadku wyboru reżysera). Connery jest Szkotem, Lazenby Australijczykiem, Moore i Craig są Anglikami, Brosnan Irlandczykiem. Żadnych Amerykanów, więc numery 1, 2, 4 z Twojej listy odpadają, a Reeves jest zbyt egzotyczny. A zanim skończą kręcić części, na które kontrakt ma Craig, to Law będzie dla producentów za stary, tym bardziej Reeves. Zgadzam się z pawel1990m, że to to będzie ktoś, o kim pewnie jeszcze nie słyszeliśmy.
Jeżeli już miałabym obstawiać, to postawiłabym na któregoś z nich: Martin Henderson, Callan Mulvey, Matthew Goode, Sean Maguire, Travis Fimmel albo Rupert Evans.
Twój team jest niezły - dwóch pierwszych Nowozelandczyków - super! Mattthew Goode wydaje się wręcz idealny, co do innych... niekoniecznie. W każdym razie to trudny orzech do zgryzienia :)
Możliwe że masz 101 % racji. Wydaje się tylko, że pomysł zatrudniania Europejczyka niekoniecznie musi być dobry. amerykański aktor również potrafi zagrać... Bonda. To, że nie będzie znany, to raczej dość oczywiste. Wczoraj wpadły mi do głowy nazwiska:
1.Ryan Gosling
2.Joseph Gordon-Levitt
3.Hayden Christensen
4.Chris Pine
5.Michael Pitt
Tym razem z rocznika 30-latków, żeby nie było, że za starzy; Gordona-Levitta zaproponował w rozmowie „Oddajcie mi Bonda” użytkownik schiz i myślę, że to niezła kandydatura; za to z moich nowych propozycji Michael Pitt jest naprawdę niezły, chociaż i Gosling z powodu świetnego aktorstwa i swojej „angielskości” się nadaje.
Żaden z nich! Gdyby któryś z nich miał zostać Bondem to byłby koniec tej serii!
i tak jak napisał kolega wyżej przede wszystkim żadnego Amerykanina.
"i tak jak napisał kolega wyżej" - koleżanka:)
"Gdyby któryś z nich miał zostać Bondem to byłby koniec tej serii!" - Chyba przy każdym nowym odtwórcy Bonda, ludzie mówili: Nie, tylko nie on, bo to będzie koniec Bonda. Wpisujesz się w bardzo typową reakcję, a Bonda po Craigu i tak ktoś będzie grał.
sahara_filmweb - " pomysł zatrudniania Europejczyka niekoniecznie musi być dobry. amerykański aktor również potrafi zagrać... Bonda" - uważam, że szybciej do roli zaangażują jakiegoś ciemnoskórego angielskiego aktora, albo któregoś z braci Skarsgård , niż zaangażują Amerykanina. Owszem USA ma sporo dobrych aktorów, którzy nawet pewnie by się nauczyli akcentu, ale Brytyjczycy są zdaje się bardzo czuli na tym punkcie, mogą zaangażować amerykańskich scenarzystów, ale Bond to Bond.
Wybacz koleżanko to przejęzyczenie :) peace! :)
Ale muszę Cię sprostować - nie jestem kimś kto przed każdym nowym odtwórcą Bonda krytykuje i mówi ze "tylko nie on". Akurat zwolennikiem Craiga byłem od początku.
Ale jak widzę propozycję siuśków w stylu DiCaprio, Christensena czy Gordon-Levitta to się zastanawiam czy ktoś przemyślał w ogóle co pisze :)
I nie oceniam tu kunsztu gry aktorskiej wyżej wymienionych (bardzo ich lubię!) ale:
Po pierwsze 30 letni Bond to jakaś porażka. Jeśli tęskni ktoś za Bondem Czarusiem w stylu Connery'ego czy Moora to musi to być aktor co ma około 40. Albo przynajmniej tak wygląda.
laclaire tak jak napisałaś "ale Bond to Bond." i taki niech pozostanie i żadnych eksperymentów z młodymi wilczkami Hollywoodu.
Pozdrawiam
"Ale muszę Cię sprostować - nie jestem kimś kto przed każdym nowym odtwórcą Bonda krytykuje i mówi ze "tylko nie on". Akurat zwolennikiem Craiga byłem od początku." - Ok, ok, chodziło mi tylko o to, że to producenci wybiorą nowego aktora, a nam przyjdzie zaczekać na film i dopiero wtedy ocenić.
"Po pierwsze 30 letni Bond to jakaś porażka." - to są teraz trzydziestolatkowie, ale jeżeli weźmiesz pod uwagę to, że Craig zagra jeszcze w dwóch filmach z czego pierwszy będzie miał premierę za dwa-trzy lata, a drugi za pięć-sześć, czyli, że Bond nr 26 będzie miał premierę najszybciej w 2019 - 2020 roku, to te młodzieniaszki będą już koło czterdziestki.
"Bond nr 26 będzie miał premierę najszybciej w 2019 - 2020 roku, to te młodzieniaszki będą już koło czterdziestki. " - tu masz rację zgadzam sie, ale mimo wszystko...kurcze no jakoś patrząc na przeszłość aktorską DiCaprio czy innych cieżko byłoby mi się pogodzić z myślą że to jest(będzie) Bond. James Bond.
Jeśli o mnie chodzi to, spokojnie mogą ponownie zaangażować jakiegoś mniej znanego aktora.
Wieść niesie, że kolejny po Craigu Bond będzie czarnoskóry, ba, mówi się nawet, że na 90% będzie to Idris Elba, który jest po pierwszych rozmowach z producentami. Wystarczy poszukać trochę na ten temat w google i wydaje się to bardzo prawdopodobne. Jedyne zastrzeżenie jest takie, że do czasu, gdy skończy się kontrakt Craiga, Idris będzie już za stary (teraz ma 40 lat, przed Craigiem jeszcze min. dwa filmy).
A generalnie rzecz ujmując - faktycznie nie sądzę, żeby wzięli na Bonda kogoś spoza Wysp. Bond jest w stu procentach Brytyjczykiem, i tak już pewnie zostanie. (na szczęście ;)
Bosze, tylko nie on, jest naprawdę fatalnym aktorem!!! Jest po prostu strasznie kiepski; natomiast DiCaprio jest aktorem znakomitym. To tyle.
A jakiego Bonda chcesz oglądać ? W wersji ekstrawaganckiego drogiego superwidowiska z dużą ilością humoru jak w Goldeneye czy w mrocznej ,poważnej tonacji jak w Casino Royale ? Bo od takiej wersji zależy wybór danego aktora !!! Wiec nie da się przewidzieć kto zagra następnego Bonda ! .Powiem ,jedno nastepnym Bondem bedzie aktor który nie jest znany szerszej publiczności .