natknąłem się na to na forum o Batmanie
http://film.onet.pl/wiadomosci/christopher-nolan-nakreci-nowego-bonda,1,5151914, wiadomosc.html
to by było coś
Jeśli tak by się stało, to jak to mawiają: SHUT UP AND TAKE MY MONEY! Kurczę Nolan jest jednym z moich trzech ulubionych reżyserów, ale co do tego, że to byłby ZAJEBISTY film nie mam wątpliwości, ale czy będzie to dobry film o Bondzie już tak, bo Nolan nie kręci "prostych filmów". Tak czy siak trzymam kciuki żeby taki film doszedł do skutku (obowiązkowo z Craigiem w roli głównej ;))
Ja "Tylko dla Twoich oczu", "Ośmiorniczkę" i "Zabójczy widok" klasyfikuję do 10 najlepszych. "W obliczu śmierci" w mojej opinii klasyfikuje się zaraz poza dziesiątką. Fakt, że "Licencja na zabijanie" to jeden z bondowskich niewypałów.
Tak, akurat John Glen sprawdzał się znakomicie (z tym, że Bondy Daltona cenię wyżej niż te Moore'a), ale ja bym raczej widział na stołku reżysera Martina Campbella.
Też lubię Johna Glena, który zmonopolizował lata 80. Jak nikt inny czuł konwencje serii, ale nie zgodzę się z twoja opinią Shiloh odnośnie Licencji- to moim zdaniem najlepszy Bond lat 80 i jedna z najlepszych, pojedynczych kreacji Bonda. Sam Glen po latach stwierdził że "Licencja na zabijanie" to najlepszy film jaki zrobił.
Mógł tak twierdzić, ale faktem pozostaje, iż jak na Bondy z okresu zimnej wojny "Licencja na zabijanie" jest za mało "bondowska" i prawie tak samo mało "bondowska", jak filmy z Craigiem w roli głównej. Najbrutalniejsza z całej serii i to w sposób bardzo niesmaczny, a co za tym idzie, strasznie poważna (już "W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości" miała w sobie więcej humoru. A idealnym Bondem przez najbliższych kilka lat jest dla mnie (i tu pewnie nie tylko ty mnie wyśmiejesz; nic na to nie poradzę) Christian Slater. Jego następcą powinien być pewien młody Brytyjczyk, o którym kiedy indziej.
Dla mnie największą zaletą Licencji jest dla mnie właśnie to, że wyłamuje się ona z bondowskiego schematu. A ten mroczny klimat też do mnie jak najbardziej przemawia.
Statham Bondem? Niestety się nie zgodzę. Bond musi być silny, twardy, ale też urzekający i elegancki. Craig jeszcze trzyma ten poziom. Statham byłby za bardzo bezpośredni, no i... nie ma włosów!
Jesli mówimy już o następcach Craig'a, to ja widzę tu Toma Hardy'ego. Tylko niech go dobrze ubiorą i uczeszą.
Nie widać w nim tej brytyjskiej klasy. A nie widać, bo jest Amerykaninem. I to go dyskwalifikuje.
Aktorzy nadający się do Bonda powinni być... No cóż, trudno mi określić, ale Clive Owen, Worthington, Fassbender, Hardy.
Tak jak piszę robert2207 Licencja wyłamuje się ze schematów typowych dla tej serii, ale moim zdaniem nie traci przy tym swojego bondowskiego charakteru, co momentami działo się np. w QoS- choć film uwielbiam, to jako kino zemsty daleko mu do drugiego filmu Daltona.
P.S scene pościgu cystern do dziś uznaję za najlepsze sekwencje finałowe w historii filmów o Bondzie.
''Michael Fassbender w roli Bonda''
- chyba cię pobiegło, Craig jak na razie jest niezastąpiony
Fassbender jest Niemcem, a bondami przeważnie zostają Anglicy, więc ma marne szanse. Poza tym nie nadawałby się na bonda.
Też kiedyś myślałem o Fassbenderze i nawet wydawałoby się, że byłby dobrym kandydatem. Teraz co do niego mam więcej wątpliwości, ale ze Stathamem podjąłbym ryzyko, pomimo tego, że dla niektórych byłby to nawet krok dalej aniżeli angaż Craiga.
Co prawda lubię filmy Nolana, ale według mnie w 90% przyczyną ich sukcesu są scenariusze i pomysły Nolana, a nie jego reżyseria. Do tego mam wrażenie, że bardziej przykłada się do kręcenia potyczek słownych i wytworzenia napięcia między bohaterami, niż do scen akcji, a w bondzie one powinny mieć nieco większy udział, czymś się wybijać.
Chyba jednak na tym opiera się reżyseria. Na odpowiednim wykorzystaniu scenariusza i jego pomysłów.
A co do Bonda, czy nie uważasz, ze ostatnie Bondy mimo wszystko polegają na potyczkach słownych na przemian ze scenami akcji (dokładnie jak w filmach Nolana)?
Inaczej - według mnie Nolan zaniedbuje sceny akcji okazując większe zainteresowanie potyczkom słownym. Najbardziej widowiskowe sekwencje jego filmów są mniej widowiskowe od tych z "Casino ...", czy "Quantum ...". "Incepcji" pomogły możliwości świata przedstawionego, dlatego jest nieco bardziej widowiskowa, ale IMO dałoby się je nakręcić lepiej. Uważam że Nolan potrafi kierować aktorami, ale gorzej sobie radzi z pilnowaniem efektów pracy reszty ekipy (odwrotną sytuację widzę np. u Snydera, który zdaje się bardzo drobiazgowo podchodzić do pracy scenografów, operatorów, charakteryzatorów).
OK, sceny akcji w "Mrocznym powstawaczu" mnie przekonały. Jeszcze będą z Nolana ludzie!
Nawet do Bonda ;)
Sceny akcji w Mrocznym rycerzu są świetne: Napad na bank, Zasadzka na konwój... Nolan jeżeli miałby zabierać się za Bonda to powinien robić ten film od podstaw, czyli samemu napisać scenariusz a później to wyreżyserować, mógłby też zatrudnić cześć swojej stałej obsady, choć w roli samego Bonada wolałby aby pozostał przy Craigu
Kilka lat temu "Bonda" chcileli nakręcić duet Tarrantino-Rodriguez ale nie dostali tego projektu bo pewnie stwierdzono iż to zbyt ryzykowne ... ale może Nolanowi się uda:D
Nie! Nolan zrobiłby z tego filmu pół dramat. Byłoby za dużo postaci głównych, sięgałoby się do przeszłości Bonda dalej niż w Casino Royale. Może i film byłby świetnie zrealizowany, ale jednak nie.
Ja chcę powrotu do klasycznych Bondów, gdzie James dostaje zlecenie i wykonuję swoją pracę. Film ma być po części 'bajeczką', ale podoba mi się ten realizm, który wkroczył do serii wraz z Craigiem, więc nie to zostanie. To da się połączyć. Takie ma być Skyfall.
To byłby gwóźdź do trumny gdyby ten Nolanek wyreżyserował Bonda. Facet nie ma za grosz finezji i subtelności.
no naprawdę producenci Bonda starają się, aby kolejne części były coraz lepsze! Teraz Mendes następny będzie Nolan...robi wrażenie