Film napewno nie jest jakiś strasznie zły, ale dla mnie to już trochę nie Bond... Jeżeli ktoś po Casino Royale twierdził, że to nie jest już Bond to powiem, że w porównaniu z tym to tamto był Bond 100%.
Minusy?
1. Proszę wybaczyć ale jeśli nowoczesny Bond to alkoholik z brodą, który nie może trafić do celu, chodzi w trampkach, oblewa testy na agenta, nie może się utrzymać na windzie kilku sekund to już nie Bond. Ktoś powie: bardziej rzeczywisty, realny... Ale nie za to kochaliśmy Bonda, od 50 lat kochaliśmy go za to, że chodził w garniturze, trafiał w przeciwników, pił z klasą, był superagentem. Teraz z trzęsącymi się rękami jest alkoholikiem z depresją...
2. Fabuła, scenariusz. Jakaś taka nijaka, spisek jakiś marny, nikt nie chce zapanować nad światem, ludzkości nic nie grozi, cała fabuła dotyczy M. Wiem, że musiała jakoś odejść ale uśmierciłbym ją w wybuchu na MI6. A reszta filmu byłaby już np jakąś pogonią za sprawcami, którzy chcieli zaatakować Wielką Brytanię np terroryści. Javier Bardem zagrał fantastycznie ale.. polubiłem go.. Nie był aż tak złą postacią jak np Elliot Carver czy Le Chifree. Fabuła nie jest rozbudowana, więcej w niej gadania niż faktycznej akcji. Pierwszy raz się nudziłem na Bondzie. Pierwszy raz się zastanawiałem kiedy zacznie się coś dziać.
3. Silva chciał zabić M i przy okazji siebie. Kto zginął? M i Silva. Więc co to za superagent, którego misja zakończyła się niepowodzeniem? Chyba pierwszy raz Bond nie wykonał zadania, nie uratował świata itp...
4. Mam wrażenie, że dziewczyną Bonda była M :P To z nią był przez cały film, reszta jakoś niezauważona. Berenice Marlohe fajnie zagrała ale szkoda że jej rola ograniczyła się do 3 czy 4 scen. Za mało dziewczyn Bonda. Jak np Vesper w Casino Royale, która była prawie cały film.
Plusy?
1. Napewno powrót do standardowych postaci: Q, Moneypenny, M jako facet. Joseph Finnes bardzo mi pasuje do tej roli choć Judi Dench bardzo lubiałem. Ale jeśli już nie może/nie chce to JF to świetny wybór.
2. Cała część techniczna. Świetne ujęcia, montaż, oprawa wizualna, wszystko na najwyższym poziomie. Choć niektóre sceny choć oryginalne wizualnie nie przypadły mi do gustu np bójka w tym wieżowcu.
3. Javier Bardem
Daniel Craig? Hmm.. to trochę temat rzeka. Z jednej strony lubię go jako aktora, nawet jako Bonda go lubię w sensie gry. Ale przez niego głównie zrobił się z tego strasznie poważny film. Nie ma już tego przymrużenia oka w stronę widza. Jest już poważne mordobicie. On się prawie wg nie uśmiecha, jak się uśmiechnie to jest święto :P Bardziej pod tym względem lubiłem Brosnana, miał taki wdzięk, uśmiechnięte oczy, ale potrafił też być groźny, a cały film nie był taki strasznie poważny tylko lekki łatwy i przyjemny. Teraz twórcy od tego odeszli.
Moja ocena to 7/10