To tylko moja opinia: Obejrzałem. Daniel Craig to według mnie najlepszy Bond. Casino Royal to najlepszy film z Bondem jaki widziałem. Quantum na drugim miejscu. Jednak Skyfall znajdzie się daleko za innymi "Bondami". Film przypomina pociąg TGV do którego wsiadamy przy prędkości 300 km/godz. i powoli, im bliżej końca filmu zwalnia. Czołówka filmu jest genialna. Piosenka Adele również. Pierwsza scena z pogoni po dachach Istambułu brawurowa. W filmie Craig świetny. Klimat niezły. A jednak scenarzyści (pomimo faktu, że jest ich trzech) nie stanęli na wysokości zadania. Brakuje blichtru, który zawsze towarzyszył Bondowi. Kobiety, która uwiodłaby Bonda (tej jednej pani na początku nie traktuję poważnie, choć niezła). Za mało akcji. Za dużo gadania. Historia, w której były agent chce zabić M. ( i to robi) nie jest zbyt nowatorska (Bardem ratuje sytuację ciekawą postacią, którą wykreował). Moja ocena: 6/10.
Film tam gdzie ma być śmieszny jest żenujący. Tam gdzie ma być wypełniony akcją jest wypełniony kiczem.
Nudziłem się na seansie gdzie nigdy na wcześniejszych bondach się nie nudziłem....
całkowicie się z Tobą zgadzam, fabuła zwalnia z każdą sceną, Bond jest nie Bondowski, nagle jest stary i ślepy i styrany, od połowy filmu wszystko jest wiadome, wszystkiego można się spodziewać i nie ma ani trochę elementu zaskoczenia, nie ma wbicia w fotel, siedząc w kinie na Bondzie chce się czuć jak dziecko, oglądając Skyfall oglądam po prostu dobry film, szkoda, bo Craig jest wg mnie najlepszym Bondem i dwie poprzednie części były po prostu genialne, ta je jakby zamyka. Na dobrą sprawę gdyby Quantum i Casino Royal zostały nakręcone tak samo, bez marki "James Bond", dalej byłyby to świetne filmy, gdyby wyjąć ze Skyfall otoczkę i markę Bonda, film byłby po prostu kiepski.