Wiem, że fabuła Bonda nie jest jakoś szczególnie wymagająca, ale chyba mi coś umknęło
podczas seansu. Dlatego proszę kogoś o wytłumaczenie, czemu tak właściwie oni jadą do jego
rodzinnej chatki się tam bronić?:O Już nie pytając czemu nie mogli zrobić zasadzki na cały sztab
uzbrojonych ludzi + helikopter! Aha no i jak Silva tak właściwie wydostał się z więzienia? Bo to, że
sobie je otworzył to rozumiem, ale jak pokonał strażnika? Zęby sobie wyjął i z nich strzelił czy co?
Końcówka kompletnie mi wypaczyła cały seans. Trzymał w napięciu i bardzo przyjemnie się go
oglądało do pewnego momentu, ale z obroną w domu, to wg mnie nieporozumienie.
Bo mial tam schowana strzelbe sredniowieczna i zle wspominal swoje dziecinstwo dlatego chcial koniecznie wysadzic dom w powietrze.
Przede wszystkim dlatego, że Skyfall to totalne zadupie zapomniane przez Boga, i Silva został tam zmuszony do przypuszczenia frontalnego ataku, bez żadnych techniczno-cybernetycznych gierek, w których, jak pokazał, był mistrzem. Obok tego Skyfall jest tu, w moich oczach, niejako symbolem "starego świata", z którego Bond i M się wywodzą, a który jest już rzekomo niewiele dziś, w "nowym świecie", wart - generalnie cały film opiera się na opozycji stare-nowe.
A jak Silva pokonał strażnika? Ano jakoś, nie pokazali...
Fakt, słyszałem, że jest wiele nawiązań do poprzednich części i to jest w porządku jak najbardziej, tylko mogłyby być bardziej sensowne...
Akurat samo Skyfall nawiązaniem do poprzednich części nie jest, jest nim za to kochany Aston Martin DB5 - również przedstawiciel "starego świata".
Tak jak i golenie brzytwą ;)
Czytając forum i posty tutaj utwierdziłem się w przekonaniu, że końcówka jest po prostu spaprana...
Film jest w całości "spaprany" :/ dałem 7/10 tylko z sentymentu.
Oczekiwałem że film będzie w kontynuacją wcześniejszych Bondów a tu..... połączenie "Szklanej Pułapki" i "Kewina sam w Domu" - no bez przesady!!!!
1) Pierwsze sceny coś w rodzaju Bonda tylko że EFEKT NA EFEKCIE zabijały cały smak Bonda...
(o właśnie leci bondowa Adel... :)
2) Bond JEST I MA BYĆ - pewnym siebie, a'la chojrakiem ze swoją nonszalancją i taktownością a mamy co?: dziadka, podstarzałego i kulawego pokazującego wszystkie jego braki, słabości
3) Wrogowie Bonda byli nietypowi - ale "gejowy Silva" to dla mnie przesada
4) Całkowicie odbiegnięcie od starych schematów Bonda to dla mnie najgorsze co mogli zrobić....
:/
Też dałem 7/10 choć tak na 6, 6.5 zasługuje.
Pierwszą połowę oglądało się naprawdę świetnie. Potem niestety tyle niedomówień, niespójności oraz nielogiczności, że dość drastycznie obniżyły moją ocenę o tym filmie.
1) Hm nie zgodzę się, efekty były w dobrym tonie. Pościg na dachach kapitalna sprawa.
2) A ja tam lubię 'ludzkie' oblicze 007.
3,4 mi nie przeszkadzało.
Co to za odpowiedz? :D
Zadupie dlatego wybrali? Bo musi walczyc na noze? :D 1 rakieta i po nich, po co sie meczyc? Chyba ze chce, ale to po co granaty do srodka wrzuca? Cala scena/akcja tam bezsensowna i na sile zeby bond byl "powrotem do korzeni"
Podejrzewam, że Silva bardzo (za bardzo) chciał osobiście wykończyć M, dlatego nie zdecydował się np. na rakietę. Wiadomo, naciągane strasznie, no ale cóż... Akurat tego typu nielogczność to nic nadzwyczajnego w filmach akcji, nie tylko Bondach.
Zresztą, tak było powiedziane w filmie właśnie - Bond powiedział coś w rodzaju, że pojadą gdzieś, gdzie szanse się nieco wyrównają (nie pamiętam dokładnie tych słów, ale sens był taki).
Najważniejsza jest scena w samochodzie, kiedy Bond "porwał" M.
Ona wtedy zapytała: "Mam być przynętą, tak?"
Blondynek pedał chciał osobiście wykończyć M.
Bond zdawał sobie z tego sprawę.
Lubię nowe Bondy, bo nie są prostackie i jest o czym dyskutować. :-)
Te caly film według mnie był utrzymany w klimacie uczczenia 50 lat Bonda. Od początku filmy pojawiały się wątki wspomnień, upływu czasu (propozycja emerytury dla M, kiedy siedzieli z Q przed obrazem, mówił, że symbolizuje on nieunikniony upływ czasu i że wszyscy sie kiedys "wypalimy", to że zostały "dwa ostatnie szczury" jak i to że dużo osób mówiło M,(nie doslownie) że Bond już jest za stary, to że Bond dostał tylko radio i pistolet). Od 50ciu lat dużo się zmieniło, a film miał trochę przypomnieć jak to się zaczynało. Chcieli rozstrzygnąć to wszystko w miejscu gdzie wszystko się zaczeło (gdzie Bond się urodził). W domu znaleźli tylko STARĄ dubeltówkę, a Silve wykończył za pomocą zwyczajnego noża. Na koniec M umiera i zapisuje Bondowi tego psa z biórka o którym wypowiadał się "Wszystko się zmienia a to ciągle tu stoi", co ma oznaczać że pomimo zmian wszystko ma pozostać bez zmian.
Podczas drogi do Skufall'u M zapytała:
-So, where are we going? (czy jakos tak)
-Back in time - odpowiedział Bond
PS. Jak pies ocalał w wybuchu?
Coś w tym jest. Postawili na symbolikę i 'tradycję'. Fajnie to podsumowałeś.
A pies? Po prostu był na spacerze ;)
Porcelanowy pies na spacerze? A... wkoncu to porcelanowy piesek Bonda. Wszystko umie :-D
Jak pokonał strażnika? Może teoria naciągana, ale pamiętacie jak M idzie odwiedzić zamkniętego Silve? Strażnik siedzi oparty o jakiś filar czy ścianę. Oczywiście odwrócony tyłem do więźnia. W momencie gdy zauważa idących agentów podnosi się. Silva zapewne go zaszedł od tyłu i obezwładnił w try miga.