Witam, aby krótko podsumować film ,do czego byś porównał? -> Live Free or Die Hard
Wykorzystali motyw znamy z sukcesu 4 szklanej pułapki gdzie
MOŻLIWY SPOILER
1 osoba rozkłada na łopatki całą agencje rządową MI6 i co najciekawsze nie mogli dać mu
rady. 1 osoba cwańsza od całego wywiadu a Bond przechodzi na emeryturę ( Jak i McClain)
Koniec Spoiler
I tak krótko można opisać nowego Bonda.
Czytalem,ze to najlepszy Bond ,ehhhh widziałem dobry film ale który inspirował się już znanym
motywem. słabe 7/10
Można oglądnąć ale najlepszy bond to nie jest
Zarzucasz filmowi ogólnikowe podobieństwo (schemat/założenie) w składowych fabuły na których oparty jest również inny obraz (i dziesiątki innych), uważając to za główną wadę. Jednocześnie wystawiasz wysokie oceny kontynuacją i filmom, które równie mocno bazują na wytartych schematach. Przykład? Avatar, Avengers itp. Brak w tym konsekwencji. Sam siebie negujesz.
Oglądałem ok 2 tys filmów (tyle pokazuje mi filmweb) i jakoś nie rajcuje mnie oglądanie filmów bazowanych na tym samym motywie.
W przypadku np Niskich budżetów -> jest robiony wysoko budżetowy remake to OK
ale kasowy Die Hard 4 i Kasowy Bond o tym samym z innym aktorem to juz lekka przesada. Kończą sie im pomysły
Dlatego taki film jak Infiltracja jest wysoko w rankingach. Pozdrawiam
Oglądałeś ok 2 tys filmów, a zachowujesz się (i masz wiedzę) jakbyś nie widział żadnego. Liczby nie są w tym przypadku żadnym wyznacznikiem. Jesteś strasznie niekonsekwentny. Nie rajcują cię filmy bazowane na tym samym motywie, ale taki Avatar wyrajcował cie na 10/10. O tak wysoko ocenianych prze ciebie kontynuacjach już nie wspominajac. Sorry kolego. Nie masz podstaw, żeby dyskutować na ten temat jeśli sam sobie zaprzeczasz. Infiltracja to też słaby przykład, biorąc pod uwagę jego azjatycki odpowiednik. Kino to w dużej mierze sztuka recyklingu. Widziałeś jeszcze za mało, albo nie przykładałeś odpowiedniej uwagi do tego co oglądałeś skoro burzysz się o ten konkretny problem. Tak ogólny, jak podstawowe założenia budowania struktury fabuły.
Nie ma sensu abyś dyskutował ze mną bo ty idziesz inną ścieżką. W bonda się nie wkręciłem , cały czas miałem przed oczyma deja vu .
Koniec tematu , ktoś może przeczyta i nie pójdzie do kina bo by tez mu nie podeszło wq 100 %
Przeszkadza ci w Bondzie coś, co nie miało dla ciebie znaczenia przy wystawianiu wysokich ocen innym obrazom. Wiesz co to jest? Szukanie dziury w całym. Zwykłe czepialstwo. Całkowicie bezsensowne.
Bond i McClain nie przechodzą na emeryturę, kolego. John dalej pracuje w policji. Bond robi sobie "przymusowe wolne" trochę ala Bourne, ale wraca do służby. Nie wiem gdzie tu podobieństwo.
Co do przeciwnika, który rozwala cały system. Klasyka. Powtarzana w dziesiątkach filmów. Powiedziałbym, że to klasyczny bondowy przeciwnik podany w nowej, atrakcyjnej formie. Czepianie się tego jest równie bezsensowne, jak narzekanie na filmowych bohaterów, którzy zawsze wychodzą cało z opresji. Jeśli nie akceptujesz pewnych klisz, odpuść sobie dany gatunek.
Zastanów się następnym razem, zanim zaczniesz oskarżać dany obraz.