Film słaby, długi, nie trzymający w napięciu, akcji tak naprawdę brak-a jeśli jest to i tak jesteś
nią zmęczony gdyż jest wykonana bezmyślnie.
A co najgorsze:
1. "Q" to dzieciak-gadżety nie istnieją a ci głupi producenci jeszcze się chwalą tym że "zabijają"
jakość Bonda.
2. Brak prawdziwej dziewczyny Bonda
3. Nie było chyba gorszego czarnego bohatera, może w Casino Royal
Ogólnie było by 3 ale dałem ocenę wyżej za:
1. Samochód z Goldfingera
2. Powrót Moneypenny
3. Powrót M do biura z dawnych lat- niestety już za Brosnana zrobiono z M postać zbyt
pierwszoplanową. A ma siedzieć za biurkiem i rozdawać rozkazy (Bond nie może wkradać się
M do mieszkania bo to CAŁKOWITA PORAŻKA)
Ostatnie dwa dają nadzieje na powrót do lepszych czasów -za Daltona też był przestój w
postaci Licencji na Zabijanie, więc może...
Moneypenny beznadziejna, do tego czarnoskóra - WTF? I tak aseksualna, że pewnie Viagra by nie pomogła. Powrót M, obleci, akcenty z dawnych Bondów ok. Ale co do czarnego charaktera, to się nie zgadzam - świetna rola i bardzo ciekawa postać. Inna sprawa, że sama historia co najwyżej średnia. Może następne Bondy będą lepsze, choć ten był całkiem ok. A, i Casino Royale;).
Jak dla mnie "Skyfall" to zajebiste podsumowanie 50. lat Bonda. Świetny prezent urodzinowy i dla agenta 007 i fanów serii, w tym mnie. W dialogach, obrazach, humorze cały czas aż rzucają się w oczy odniesienia do pozostałych części. Poza tym jest wiele innowacji, których nie postrzegam jako wady filmu - wręcz przeciwnie! . Bond ma problemy z kondycją, płacze po śmierci M (nie płakał nawet po Vesper!). Tak jakbyśmy poznawali nowego człowieka. To musialo się stać, gdyby kontynuowano serię po 2002 roku bez zmian to ten film byłby już autoparodią, a tak jest jakaś szansa, że może w końcu film o Bondzie doczeka się porządnej liczby nominacji do Oscarów.