Byłem na przedpremierowym pokazie - parę scen się dłużyło, ale ogólnie pozostawił po mnie dobre wrażenie. Grunt że jest szczęśliwe zakończenie ;)
Pewnie jak przeczytam książkę to znienawidzę ten film, ale na ten moment nie widzę powodu aby psioczyć :)
No przeciez w scenie końcowej , jak wyjeżdzali, wszyscy żyli :) Ale niestety sam film przypominał kino familijne, w ogóle nie straszył, może dlatego, że znałem wcześniejszą wersję i książkę, i ta była dla mnie cukierkowata i bez napięcia.
Jak to żyli? Może coś przeoczyłem, ale czy przypadkiem córka nie zabiła matki, która to potem ożyła i zabiła ojca? Ojciec z kolei został wskrzeszony i cała "rodzinka" wskrzeszona poszła zabić małego chłopca?
W sumie na swój pokręcony sposób to jest dobre zakończenie, bo cała rodzina jest w końcu razem :P