Jak w tytule.
Nie zauważyłam patosu, wręcz przeciwnie, tak jakby reżyser zupełnie z boku przypatrywał się głównemu bohaterowi.
Od początku było widać że koleś jest zafiksowany na punkcie swojego kraju.
Analiza że Chris mógł strzelić w nogę, ucho czy obok danej osoby jest bezsensu, to wojna....... tam nie ma raczej czasu na zastanawianie się co zrobić żeby kogoś nie zabić.
I żeby nie było, jestem przeciwko wojnie... każdej wojnie, i przez cały film miała wrażenie że to wszystko jest bez sensu, nie ma wygranych bo nie może być, ludzie giną zupełnie po nic a głównym bohaterem jest ktoś kto świecie wierzy w swoją misję.