wszyscy którym sie ten film nie podoba czytali Lema. Film to nie jest teledysk do książki, to jest tylko based upon. Dla mnie to najlepszy amerykański film od pewnego czasu, a książki nie mam zamiaru najmniejszego czytać.
szkoda
Żałuj. Ja zazdroszcze wszystkim, którzy po raz pierwszy wezmą książke, do ręki. Naprawdę fajna zabawa. Skoro, jak piszesz to tylko based upon (i słusznie) to dlaczego obawiasz się, ze po przeczytaniu ksiązki przestanie ci się podobać?
Zawsze można mieć za sobą dwie fajne zabawy, jedną przy książce, drugą przy filmie. Choć musze przyznać, że z biegiem czasu film wymyka mi sie z pamięci, ani on oniryczny, ani zagadkowy, ani symboliczny, psychologiczny też nie - sam w sobie niczego nowego nie wnosi. Zwykły.
Wiecie co? Żałuję, że Fincher nie zabrał się za to pierwszy, przecież Solaris to jest fajny materiał na thriller. No i ustalmy jedno - łatwy. Kto przeczytał, ten wie jak trudno przenieść wielowymiarowe dylematy psychologiczne, które Lem tam zawarł. Nie jest prawdą, że tylko Tarkowski i Soderbergh położyli swoje filmy jako ekranizacje. Było też paru innych, którzy wolno interpretowali Solaris. Powstały fajne filmy, ale nigdy nie da się zawrzeć Solaris w półtoragodzinnej pigułce - fani książki powinni się z tym liczyć, nie rozumiem rozczarowania.
Pozdrawiam