Nie, nie żaden ze szwarccharakterów. To ten szczeniak, kumpel szympansa.
Był tak niestrawny i wkurzający a przy tym zupełnie nieśmieszny że nie dało się oglądać fragmentów filmu z jego udziałem.
Postać ta pogłębiała wrażenie produkcji a'la badziewiarskie kino familijne którymi karmi ludzi bodajże Polsat czy TVN w weekendowe poranki.
Brr...
Poza tym kino efekciarskie, jednak mimo wszystko nie do końca podeszły mi podskakujące i wykonujące inne niemożliwe ewolucje fury przy niebotycznych szybkościach.
Ogółem naciągane 5/10