Spojrzenie Odyseusza

To vlemma tou Odyssea
1995
7,6 1,0 tys. ocen
7,6 10 1 1037
8,1 12 krytyków
Spojrzenie Odyseusza
powrót do forum filmu Spojrzenie Odyseusza

Ja na to tylko patrzyłem i byłem z boku, podczas gdy on sam był w środku tej niesamowitości. Śnieg jest w nim pokazany tak, że czułem go na skórze. Stanęli na tym murku, patrząc się w zamieć... Przy okazji „Wujka Boonmee” pisałem, że natura w kinie tylko ładnie wygląda – odwołuję to. Natura w tym filmie ma całą swoją rzeczywistą moc.

Ło matko, czy ja właśnie porównałem tamto badziewie do „Odyseusza”? To też odwołuję !!

W sumie, film toczy się wraz z trzema nurtami: jednym jest zasadnicza fabuła, czyli poszukiwania pierwszego Greckiego filmu, który został nakręcony na początku XX wieku i nie został do tej pory wywołany. Drugim nurtem są wspomnienia bohatera (który poszukuje tego filmu), naznaczone dziejami Grecji, wojną Bałkańską, migracją obywateli Grecji mieszkających w Turcji do ojczyzny i na odwrót itd.

Tutaj uwaga: w połowie filmu zatrzymałem go i zacząłem czytać na Wikipedii o historii Grecji w XIX i XX wieku. Serio. Nie jestem pewny, jak to się przełożyło na sam odbiór filmu, ale ciekawych rzeczy się dowiedziałem.

Trzecim nurtem jest alegoria fabuły do mitologicznego Odyseusza, ale tego nie dostrzegłem.

Film nie jest raczej skomplikowany, z głównym bohaterem cały czas ktoś chodzi i zadaje mu pytania - inna sprawa, że Kietel nie odpowiada lub odpowiada w zagadkowy sposób. Ale to i tak w pełni wystarcza, ktoś tam zapyta: „dlaczego cię to interesuje?”, i widz już wie, czego ma w tym filmie szukać.

Mam teorię, że ta silna fabularność zaszkodziła filmowi, bo arcydzieła w tym dopatrzyć się nie mogę. To magiczna opowieść o uczuciu do kina i ojczyzny (...?), w której jest kilka niesamowitych scen: scena opowieści, która rozpoczyna się dokładnie w momencie odjazdu pociągu. Scena spotkania rodzinnego, innowacyjnego i unikalnego bo jednocześnie to ujęcie trwa i 10 minut... i 5 lat. Więcej nie mogę zdradzić, ale tak właśnie jest. 5 lat... bez cięcia montażowego. Magia, czysta magia, wytworzona tylko za pomocą tego co się dzieje na scenie: kamera nieruchoma, muzyka znikoma, dialogi jednolinijkowe. A jednocześnie to wszystko tak proste, i tak złożone. Jeśli ludzki umysł jest w stanie stworzyć coś tak złożonego i przedstawić to w tak prosty sposób... to ja nie mam pytań.

Dla odmiany w podróży z pomnikiem Lenina nie dostrzegłem nic niezwykłego. Ale już we mgle na koniec i owszem, choć nie krzyczałem i nie płakałem razem z głównym bohaterem, to przejąłem się tym wszystkim.

Nie wykluczam podwyżki oceny za następnym seansem. Może wtedy zrozumiem, czemu w tytule jest Odyseusz. A do tego czasu jestem otwarty na dyskusje. Ave.


7/10
Wspomniana scena spotkania z rodziną w 2 partach znalazłem na YouTube:
http://www.youtube.com/watch?v=FoPy6AAC16M
Ale daję to raczej dla tych, którzy już ją widzieli, w ramach przypomnienia.

ocenił(a) film na 7
_Garret_Reza_

Podoba mi się Twój tekst. Jeśli chodzi o motyw tytułowego Odyseusza to wydaje się, że reżyser nadał swoim bohaterom mitologiczne znaczenia, bowiem wędrówka głównego bohatera staje się wędrówką Odyseusza (i na odwrót?) natomiast Maia Morgenstern przyjmuje cechy Penelopy, Kalipso, Kirke... Nad oceną jeszcze się zastanawiam. Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 7
DLoN92

Generalnie słabo znam mit o Odyseuszu. Filmu wciąż nie powtórzyłem.~~