nie umywa się do książki. Najgorsze jest to, że bardzo wszytko przeinaczony i pozmieniany w stosunku do powieści Króla.
Popieram. Zniesmaczył mnie pod tym względem. Wiem oczywiście, że ciężko jest zrobić dobrą adaptację książki, ale jak dla mnie spośród kilkunastu ekranizacji utworów King'a na podziw zasługują tylko: Zielona Mila, Skazani na Shawshank, Misery no i może Carrie wraz z Christine. Ciężko jest przekonać się do reszty filmów po przeczytaniu książek, na bazie których zostały owe filmy nakręcone.
Nie spodobało mi się to "no i może Carrie":) Carrie to jest jedna z najlepszych adaptacji Kinga, mimo pewnych różnic w stosunku do książki. Ja lubię ją bardziej niż Lśnienie. Zielona Mila jest dobra, ale zbyt cukierkowa jak dla mnie, moim zdaniem jest bardzo przereklamowana.
Carrie (film) po prostu opiera się na budowaniu napięcia przez godzinę i później jednej, epickiej scenie - to wg mnie. Zielona Mila jest trochę cukierkowa, ale taka sama jest książka - wzruszająca aż do łez, dlatego uważam, że jest dobrą adaptacją - bo wzbudza jakieś emocje. Lśnienie jest moim zdaniem najbardziej przereklamowanym filmem - gdyby nie rola Nicholsona, ten film nigdy nie ujrzałby światła dnia, ja jednak nie jestem fanką filmów, które opierają się na jednym aktorze. Tyle ode mnie :)O Btw. zapomniałam wspomnieć o Dolores Clairbone - film bardzo różni się od książki, ale moim zdaniem obie wersje są b. dobrze zrobione (oczywiście wolę książkę :))
wlasnie koncze czytac "Sklepik z marzeniami" i ciekaw jestem jak wypadnie filmidlo swiezo po lekturze
Miałem ten film od momentu jak jeszcze byłem z "moja" (a nie jestem już z nią idzie ponad rok), wczoraj postanowiłem go obejrzeć...początek bardzo ciekawy zachęcający ale końcówka taka zbyt lekka i za bardzo happy...ale po książkę na pewno sięgnę:)
PS. Pamiętacie jak pan sprzedawca dawał wisiorek, narzeczonej od szeryfa? Ten kto oglądał z Was Dziecko Rosemary przypomni sobie,że tam także pan dał wisiorek (bodajże to sperm...diabła o ile dobrze pamiętam). Jutro obejrzę sobie Sztorm Stulecia...także na podstawie naszego Mistrza i także podobna tematyka lecz film trwa 5h i jest parę klas lepszy...widziałem go do tej pory urywkami,a jutro chyba zdobędę się na mały seans :) sam z sobą :)
Sztorm to film, do którego King napisał scenariusz. Jest kapitalny więc gorąco polecam :)
Mam takie samo zdanie. Tyle świetnych wątków pominiętych: Sally Ratcliffe i Lester Pratt, przeszłość Polly i Nettie, wypadek żony i syna Pangborna, Ace Merril, Frank Jewett, Cora i Myra z ich hyziem na punkcie Elvisa... i wiele innych. Poza tym mnóóóstwo przeinaczeń (cała stylizacja Wilmy, samobójstwo Briana, praca Polly itd.), które dla mnie (osoby, która przeczytała książkę) bardzo popsuły ogólny odbiór filmu. Poza tym nazwa książki i filmu. "Sklepik z marzeniami" jest fajny, taki uroczo przewrotny, natomiast "Sprzedawca śmierci"? Jak jakiś horror klasy Z...
Widziałam prawie wszystkie ekranizacje Kinga, przeczytałam jego każdą książkę i jak dla mnie dobre adaptacje to Skazani na Shawshank, Dolores Claiborne, Zielona mila i Lśnienie (chociaż te dwa ostatnie trochę przereklamowane moim zdaniem). Ewentualnie jeszcze Misery i Carrie. No i Sztorm stulecia, który w sumie był w oryginale scenariuszem, więc trudno o niezgodności... W reszcie adaptacji postaci są bardzo spłycone, wiele różnic... Wiem, że w dwóch godzinach trudno jest zawrzeć całą fabułę, ale jednak... Szczególnie rozczarował mnie "To!" (moja ulubiona książka Stephena) i Bastion (druga ulubiona książka Stephena). Cały miniserial mieli, a i tak strasznie poszli na skróty. Generalnie uważam, że żadna z adaptacji powieści i opowiadań Kinga nie umywa się do samej książki. Także szczerze polecam oryginalny "Sklepik z marzeniami" ;)