Co trzeba mieć w głowie, żeby do takich filmów podchodzić ze śmiertelną powagą?
Takie kino ma bawić, i wzbudzać łaknienie na prażoną kukurydzę, a nie wywoływać głębokie uczucia u widza.
Ci którzy grali w Area51 pewnie łykną film bez popitki. Ja nie grałem, ale lubię takie filmy będące nawiązaniem do starych horrorów fantastycznych klasy B. Jeśli mam być szczery, to momentami miałem wrażenie, że film nakręciła ekipa od Evil Aliens. Podobne "efekty specjalne", podobnie drewniana gra aktorów. Ale nie jest to minus. Wręcz przeciwnie. Dobra zabawa na wieczór. Nic ponad to, bo i po co komu więcej, kiedy amerykanie mogą wywołać wojnę z obcymi w każdej chwili...