http://www.wprost.pl/ar/391659/Filmowe-kamstwa/ Czytał ktoś?
Niektóre te obalone mity są przedstawione na siłe lub są mało istotne.Jedyne co psuje odbiór całego filmu i historii jest fakt że Rodriguez w latach 70 osiągnął sukces nie tylko w RPA ale i Australii oraz Nowej Zelandi
Reżyser dał nam do zrozumienia, że Rodriguez nigdy nie wiedział o swoim sukcesie, że nigdy nie zarobił większych pieniędzy (w dokumencie mowa jest tylko o tym jak, najprawdopodobniej, został oszukany). Eksponuje się jego próby wybicia w USA, po czym gdy płyty się nie sprzedają muzyk zajmuje się pracą fizyczną, podczas gdy miał on swoje 15 minut (Trasy i płyta live z koncertów w Australii i Nowej Zelandii na bank zasiliły znacznie jego konto. Na pewno nie damy się oszukać - idąc logiką filmu -, że być może rockman nie wiedział, że bilety na koncert są płatne). Jeżeli reżyser pomija ten szczegół, który ma decydujący wpływ (przynajmniej dla mnie) na odbiór filmu, to tezy, że ten nigdy nie wiedział o swoim sukcesie w RPA też stają pod znakiem zapytania. Robi z tego dokumentu film fabularny o bardzo wciągającej historii.
masz racja pominięcie tych bardzo istotnych faktów,wpływa na na całościowy odbiór filmu.Przez to ocena filmu jest u mnie o dwa oczka nisza.Jednak mimo to film jest ciekawie nakręcony a historia ciekawa(chociaż przekłamana w paru miejscach)
te "fakty" nie maja znaczenia, film był słaby. Nie uwierzyłem w ani jedna sekundę podczas oglądania tego cukierkowego hitu. Typowa, szablonowa produkcja, stracony czas, nic więcej.
Oglądałem film i z ciekawości przeczytałem, ale jak dla mnie pisanie artykułu bez podania dowodów jest szukaniem taniej sensacji, ostatnio tego sporo choćby ta sprawa z tym niepełnosprawnym chłopakiem z "Chce się żyć" też niby go oszukali a potem się okazuje że komputer i kasę dostał długo, długo przed premierą, albo J.W. niby oblany kwasem przez jakiegoś szalonego pisowca a policja podaje że to nie było nic co mogło by mu zagrażać, no ale w dzisiejszych realiach liczy się liczba wyświetleń zamiast obiektywnej prawdy, a dziennikarz po napisaniu artykułu zmienia temat i nawet nie przyzna się do błędu.
Nie rozumiem o co wam chodzi z tą Australią, miał 2 trasy koncertowe zarobił tam jakieś pieniądze, urwał mu się kontakt z ludźmi z branży, kasa się skończyła to wziął się za robotę przy łopacie, w filmie nigdzie nie jest powiedziane że w RPA jest jego pierwszy koncert więc o jakie oszustwo wam chodzi ? jego problemem było to że nie miał żadnego managera, po dwudziestu latach kończy się apartheid, zmienia się władza i zmieniają się cele w życiu, goście z RPA go znaleźli i zrobili o tym film a wy się czepiacie i szukacie jakiegoś spisku ?