Niezwykła historia, bardzo zwykłego człowieka (albo nawet odwrotnie ;))
Zaczyna się niestety jak każdy dokument o muzyku, czyli od podlizywania się. Przez pierwsze 20 minut myślałem że niepotrzebnie się wybrałem do kina. Przyjaciele, znajomi i współpracownicy powtarzają: "to był wyjątkowy człowiek", "nigdy nikogo takiego nie znałem", "to najlepszy muzyk z jakim grałem", "to świetny gość..." i tak bez końca. Gdy już poznajemy Rodrigueza w sumie zacząłem się zastanawiać czy te wszystkie pochwały to nie jest prawda- w końcu faktycznie bardzo miły chłop. Tyle tylko że nie potrafię tego zdzierżyć- zawsze w dokumencie muzycznym musi się znaleźć taki "kącik" gdzie ciągle wychwalają kogoś przez dłuższy czas, bez nakreślania jego sylwetki. Po prostu "gadające głowy" powtarzają jaki był wspaniały, jakby nie mógł tego raz powiedzieć narrator. Od oscarowego filmu spodziewałem się zerwania z tym schematem.
Później jest już dużo lepiej. Śledztwo trzyma w napięciu i mimo że to dokument, jest ułożone w taki sposób byliśmy byli zaskoczeni jego efektami. Same wywiady z Rodriguezem także robią ogromne wrażenie. Boże, jaki to jest skromy człowiek! Gdy pytają go o świadomość sukcesu, on niepewnie coś bełkocze zawstydzony- w zasadzie niczego nie żałuje i nie przepełnia go żadna pycha. Od ostatniej części filmu bije szczere ciepło i chyba najlepiej mi się ją oglądało.
Bardzo fajnie przybliżono nam także sytuację w RPA w latach 70tych. Tutaj dla odmiany nie dostajemy żadnych banałów, tylko suche fakty. Szybko i konkretnie przekazane. Historyczne wstawki i sceny przekonwertowane z marnie nagranych taśm świetnie kontrastują z videoclipowymi sekwencjami. Nie mogę nie wspomnieć o muzyce która towarzyszy filmowi. Cudowna. Właśnie dlatego warto się wybrać do kina- by usłyszeć remasterowane utwory Rodrigueza w doskonałej jakości.
Całość podobała mi się- a jakże! Napawała optymizmem, była pełna nadziei i emocji, które rzadko towarzyszą tego typu produkcji. Ale pod względem technicznym nie zerwała z żadnym schematem. To nadal film dokumentalny, z muzycznymi przerywnikami, wywiadami pełnymi powtarzających się postaci. Nie mogę także przymknąć oka na tendencyjność tej historii. Twórcy lubią koloryzować, pozostawiają sporo niedopowiedzeń (no w końcu do kogo szły pieniądze ze sprzedaży płyt w RPA?) i mam wrażenie że medal ma jeszcze drugą, ciemniejszą stronę. Warto! Ale do rewelacji daleko.