Coś jak historia o spóźnionym Kopciuszku. Teraz może powiedzieć, że jest spełnionym muzykiem:-)
W zasadzie moze i mozna to tak ujac... Spelnionym, z pewnym kilkudziesiecioletnim opoznieniem, ale jednak! :D Mnie osobiscie poruszyla ta historia, zaciekawila i ogolnie, nie moge w to uwierzyc, ze ktos, kto pisal takie piosenki, tworzyl taka muzyke, nie wybil sie wyzej. Jak widac, nie kazdy pragnie slawy i oklaskow, co wiecej, gdyby tak bylo, Sixto musialby sie przystosowac, zmienic sie, przeinstalowac sobie niejako w pewnym stopniu myslenie i zachowanie, a on jest sympatycznym starszym panem, ktory nadal lubi sobie pobrzdekac na gitarze i zaspiewac, co mu oczywiscie swietnie wychodzi :). Natomiast co do terazniejszosci, to juz sa glosy, ze Sixto wyruszy w trase i wyda jakis krazek :) i jesli to wszystko prawda, to bede sie cieszyc jego szczesciem, ze choc na stare lata udalo mu sie zyskac fanow i publike przychylna jemu jak i jego muzyce, bo ktos taki jak Sixto Rodriguez nigdy nie powinien pozostawac w cieniu, choc z 2 str, pozostal dzieki temu soba, co sie bardzo liczy, bo dzis malo kto jest prawdziwy, a Sixto pokazal nam, ze mozna i w dodatku nawet po latach moze sie to oplacic:)!
Z tą trasą to nie tylko plotki, ale potwierdzony fakt: http://sugarman.org/tourdates.html
Super! Szkoda tylko, ze do PL nie zawita, ale i tak fajnie, ze beda koncerty! :D
Nie chodzi mi o popularność jako taką. Od momentu wydania tych albumów w latach 70 jego kariera się zatrzymała. Przecież wydał te płyty po to aby komuś sprawiać przyjemność swoją muzyką i żeby ktoś tej muzyki słuchał. Przez 30 lat pustka, cisza. Myślę, że po tak długim okresie, nawet gdyby dowiedział się, że w jakimś odległym kraju słuchają go nie miliony ale chociaż setka ludzi to mógłby się poczuć muzycznie spełniony. Że jego praca włożona w nagranie tych płyt nie poszła na marne.