Jeśli jest ktoś, kto ma zamiar wybrać się na to wydarzenie, raz jeszcze, szczerze i z całego serca
odradzam, a przynajmniej ostrzegam. Oto dlaczego:
http://obszary.com/2013/07/07/sixto-rodriguez-produkt-doskonaly-okrutna-relacja- z-koncertu/
Niezły troll ten artykuł.
Moim zdaniem na pewno jest to produkt na siłę, starszy pan wykorzystany przez podły świat pieniądza, tu racja.
Ale - tu kwestia gustu - (moim zdaniem) te 2 płyty (no ok sprzed 40 lat...) są świetne. Może dlatego warto posłuchać? Zobaczyć na żywo, choć 40 lat później i na pewno energia już nie ta?
No w każdym razie dodali 3 koncert po wyprzedaniu biletu na 2 pierwsze, hajs się zgadza.
Tekst w żadnym wypadku nie jest 'trollem', zapewniam. Filmy owszem.
Historia zna świetnie płyty i z przed 70 lat :-)
Tego wieczora, naprawdę nie chodziło o brak energii.
Wiem o trzech koncertach. Szczerze życzę wszystkim udanego widowiska, bo obiło mi się o uszy, że bilety do najtańszych nie należą. W razie takiego obrotu spraw, internet najpewniej zechce mnie pożreć, ale nie chce mi się wierzyć, by tym razem miało być lepiej ;-)
No (nie)stety ja na żywo się nie dowiem, więc nie dam Ci znać ;) Ale może po koncercie więcej osób tu wejdzie i podzieli się wrażeniami.
Ja mimo wszystko jestem zadowolona z tego trollowego filmu, bo poznałam dzięki temu wartościową, przyjemną muzykę.
Pozdrowienia!
aż tak było źle? sama należę do tych którzy się wybierają na jego koncert. poszukam jeszcze jakiś aktualnych nagrań. Jestem ciekawa jak to wygląda.
Wiesz, wydaje mi się, że koncert człowieka, który ma już 70 lat to bardzo osobliwa rzecz. Bardzo często artyści w tym wieku są już rzeczywiście w dużo gorszej formie, a jednak nie brakuje ludzi, którzy chcą ich i tak zobaczyć. I idzie się z uwielbienia, czuje się magię wieczoru. Czujesz, że masz okazję posłuchać kogoś, kogo niedługo może nie być. I mało jest już ważne, że artysta śpiewa te piosenki gorzej, niż za dni, kiedy był gorącą dwudziestką.
Jeśli jest się z kolei osobą, która z chłodnym, wykalkulowanym nastawieniem idzie sprawdzić "Co to takiego ten Rodriguez", bo obejrzała film "na fali", i oczekuje, że wszystko będzie cacy, to właśnie się potem pisze takie posty, jak Twój.,
Inna sprawa, że wygórowana cena biletów, to mega-słaba rzecz. A jednak poszedłeś;P
Bo jestem obrzydliwie bogaty ;) Jak to śpiewał jeden z naszych artystów: "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść", choć on sam wciąż jeszcze nie zszedł. Trochę mnie obrażasz, ale ok. Takie prawa internetu. Pozdrawiam serdecznie.
Absolutnie, WCALE nie chciałem Cię obrazić. Więc to nieporozumienie.
Dokładnie tego artystę chciałem zacytować - że ja nie znoszę tego tekstu. Jest chamski i niesprawiedliwy i w ogóle nie bierze pod uwagę woli życia. Poza tym; są artyści bardzo starzy, którym ta starość jeszcze czegoś dodaje! I weź tu wyczuj;P Ta piosenka jest dyskryminująca :P
Byłam na koncercie Rodrigueza w Warszawie, na pierwszym z trzech. 300 zł kosztowały mnie miejsca w szóstym rzędzie, więc widziałam piosenkarza dokładnie. Wiem, że okrutnie to zabrzmi , ale cieszyłam się, że wybrałam się na pierwszy z trzech koncertów, bo nie mam pojęcia jak dał radę zagrać pozostałe dwa. W stolicy również dwie osoby wprowadziły go na scenę. Śpiewając męczył się prze okrutnie, a ja razem z nim. Na stoliku przed Sixto leżało kilkanaście kubów i po każdym kawałku artysta wypijał zawartość jednego z nich, wyglądało to jakby brał prochy żeby przetrzymać kolejny utwór. Byłam głęboko zdziwiona, gdy wyprowadzono go na bis. Smutne i zarazem przerażające widowisko.
Ja również byłam na koncercie Rodrigueza w Warszawie, na ostatnim. Mam zupełnie odmienne odczucia. Na początku koncertu owszem, trochę się bałam, ale z każdą piosenką artysta się rozkręcał, ostatnie piosenki brzmiały lepiej niż na płycie. Odebrałam Rodrigueza jako poczciwego starszego Pana. Jeśli wczytamy się w jego historię, dowiemy się, że jego życie nie było lekkie, musiał pracować fizycznie, stąd nie rozumiem zdziwienia nad jego formą, to chyba oczywiste, że posiada kondycję siedemdziesięcio-paro-latka. Nie żałuję :-) Pozdrawiam wszystkich, którym też się podobało
Przeczytałem wszystko co napisałeś odnośnie koncertu Sixto na którym byłeś. Dobrze się czyta Twój styl pisania. Nie mogę za bardzo polemizować odnośnie samego występu gdyż niestety ja na nim nie byłem. Zresztą na żadnym jego koncercie Sixto nie byłem. Oglądałem sobie natomiast koncerty na YT takie jak choćby - "Rodriguez - Sugar Man at Glastonbury 2013". I wiesz, przyznam szczerze, że dziwi mnie Twoje wręcz kultywowanie, i przekonywanie ludzi, iż należy Rodrigueza obecnie utylizować, wypatroszyć ze starych flaków, zanurzyć po stare uszy w formalinie i postawić lub ewentualnie przybić do ściany w muzeum. To trochę nie w porządku i nie fair. Nie rozumiem czemu nie dostrzegasz, że Sixto miał od zawsze specyficzny styl śpiewania. Nigdy nie śpiewał czysto, podobnie zresztą jak Dylan. Więc akurat porównanie Rodrigueza do Dylana trafne i jak najbardziej na miejscu jest. Porównanie talentu artystycznego również. Zatem: albo akceptujesz taki styl śpiewania albo nie. Proste. A teraz gość ma ponad 7 dych na karku, więc jego śpiew będzie jeszcze mniej czysty i silny. Można było przecież tego się spodziewać. Nie wpadłeś na to? Tylko gadasz jakieś bzdury, że czujesz się oszukany. A czego się spodziewałeś? Tak na prawdę? Że starszy od węgla typ, który przećpał 50 lat, i wychlał morze wszystkiego co wysokoprocentowe, nagle wyjdzie na scenę, zrobi fifaka, a może nawet zatańczy "bredgensa", po czym nagle zaśpiewa jak Andrea Bocelli..? Bez przesady. Ja bym tylko bał się, żeby nie wykitował na scenie. Z całej reszty był bym zadowolony, nieważne jak obecnie Sixto by pojękiwał na swoim koncercie. Cieszył bym się zwyczajnie, że go widzę żywego i tyle.
Pozdro
Według mnie Rodriguez ma o wiele lepsze teksty niż Dylan i być może nawet lepszy głos. To powoduje, że ten dokument do mnie tym bardziej przemawia... I nie dziwię się, że na jego koncerty w RPA przychodziło tylu młodych ludzi
Cokolwiek myslisz to nie jest tuzinkowa historia, szkoda zeby te piosenki byly zapomniane, bo wyglada mi na to ze wielu sie spodobaly, mi bardzo. Jestem zadowolona ze moglam dzieki filmowi poznac tego barda. Szkoda, ze nie bylo mu dane stworzyc wiecej.
A propos twojego zawodu. Nie wiem czego oczekiwales po koncercie starego czlowieka. Powinienes zloscic sie sam na siebie. Ludzie przyszli zobaczyc legende ale jezeli spodziewali sie wylkanu energii to powinni sobie przemyslec jak sie czuje ciezko pracujacy cale zycie siedemdziesieciolatek. Starosc to starosc i dotyczy wszystkich niestety
A czemu nie? To calkiem ciekawa historia. Muzyka super. Gdyby nie byl meksykaninem pewno by sie wybil
Nie widzę tu żadnej legendy. To jakaś nadinterpretacja. Autorzy filmu wyciągnęli ciekawą historię, porządnie zrobili i wypuścili w świat. Swoje zrobili. Ludziska posłuchali piosenek i najwyraźniej spodobało im się. A że od razu znaleźli się chętni żeby zarobić, to co w tym złego?? A swoją drogą, ciekawe czy nie przeszkadzają Ci powroty rockeendrollowców z lat 70., którzy jeszcze chapią, zamiast z godnością zaszyć się w swoich "Sulejówkach"?
hej! nie przekonał mnie film. ale słuchałam muzyki Rodrigueza od dłuższego czasu i nie mam wątpliwości że za tym projektem muzycznym ( tak pozwoliłam sobie to nazwać ) kryje się wyjątkowa osobowość. nie jest do oceniania, kategoryzowania, roszczenia, ani porównywania. To wielka odwaga występować w tym wieku, wielka skromność i wielka wrażliwość, pretensje do producentów, realizatorów i innych inwestorów. Rodriguez jest wielki.
Nawet nie tyle typowe co zabawne, tak zacięcie krytykować? Jeśli nie przypadł film do gustu to co w ogóle wracać do niego w postaci rozmowy..
Łatwiej jest skrytykowac to czego się nie rozumie lub nie czuje, niż zastanowić się nad tym co film chciał przybliżyć
nie odmawiając prawa innym do własnego zdania, krytyki, itp, moja teza generalna jest taka, że tradycyjnie lubimy zjechać temat, co nas pozornie wyróżni i ewent. powiększy nasze ego. Byc może a nawet zapewnie autor tematu miał swoje racje i powody, co nie zmienia tezy generalnej;)
Polecam podążyć za linkiem i zliczyć w tekście ilość słów: PIENIĄDZE, ŻETONY, ZŁOTYCH. Autor aż dyszy z zawiści, zazdrości. Wstrętne i jakże typowo polskie. Pozdrawiam.
Chciałem być grzeczny, ale w tym przypadku nie mogę. Nie rozśmieszaj mnie człowieku :)
Ależ skąd. Przyjmę na klatę wszystko, tylko nie jakieś brednie o żetonach i pieniądzach. Krytyka to wspaniała sprawa. Tylko bez jaj, komentarz użytkownika Darmatel to totalna bzdura i aż pusty śmiech mnie ogrania :-) Zazdrość? Dyszę z zawiści? Kamaaan! Tym bardziej mnie to rozbawiło, że na blogu zostawił grzeczny komentarz, a tutaj, że tak powiem kolokwialnie "dupę mi obrabia", bo nie patrzę. To dopiero typowo polskie!
Dokument rządzi się własnymi prawami. Jednym z nich jest pewna dowolność w manipulowaniu historią, dla uzyskania lepszego efektu dramaturgicznego. Stąd wycięcie np. trasy koncertowej w Australii, stąd ten wielki hype na to, że niby nie żyje itd., oburzanie się na to jest trochę dziecinne. To nie reportaż.
Manipulowanie historią - czyli jednak się zgadzamy. Forsowanie tezy, że Rodriguez to geniusz, przypomina raczej socjalistyczny film propagandowy. W takich dziełach także się wycinało co nieco dla "uzyskania lepszego efektu dramaturgicznego".
porównanie trochę nie na miejscu, wszak to nieszkodliwy film o muzyku, nie indoktrynacyjna machina.
Właśnie słucham muzyki Rodrigueza i powiem tak: być może oszałamiającej kariery nie zrobiłby, ale to jest dość ciekawa, wartościowa muzyka, mocny głos, niezłe teksty, myślę, że po jakimś czasie powiększałaby się grupa fanów na każdym kontynencie. Szkoda faceta, który zamiast rozwijać się jako artysta, ciężko tyrał na budowie. A teraz - wiadomo, to już starszy człowiek, glos nie ten, energia nie ta, ale jeśli ludzie chcą płacić za "podróż sentymentalną" nic nam do tego. Beztalencia i celebryci zarabiają kosmiczne pieniądze nawet za coś, do czego nigdy nie byli zdolni, a temu facetowi przynajmniej należała się kasa za to, co stworzył. Myślę, że część ludzi chce jakby zrekompensować stratę, polegającą na tym, że uczciwy, skromny, utalentowany, niebanalny artysta był niezauważony, okradany, zlekceważony. Sama na koncert nie wybiorę się, ale rozumiem tych, którzy zdecydowali inaczej.