PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=644473}

Sugar Man

Searching for Sugar Man
2012
7,7 71 tys. ocen
7,7 10 1 71240
7,3 35 krytyków
Sugar Man
powrót do forum filmu Sugar Man

I kto faktycznie się nim posługiwał? Na początku dowiaduje się, że to sprzedawca płyt, ten grubasek na początku filmu zwany był Sugar. Później okazuje się jednak że to Rodriguez jest Sugar Manem. Nic już z tego nie rozumiem. Jeżeli ktoś lepiej uważał na filmie to napiszcie proszę jak to w końcu jest bo widocznie mi umknęło ;)

Dzięki

ocenił(a) film na 7
filmar92

Oboje są tak nazywani ;). Grubasek zyskał pseudonim w czasie pobytu w wojsku, a Sixto jest po prostu autorem kawałka o tym tytule: http://www.youtube.com/watch?v=qyE9vFGKogs

ocenił(a) film na 10
Gadzikk

Czy to nie było tak, że w związku z jego prawdziwym nazwiskiem - Segeman? Albo coś w tym stylu? :)
Segeman - wymawia się podobnie jak Sugarman - w skrócie Sugar

ocenił(a) film na 10
filmar92

No tak, ale kumple w wojsku wpadli na pomysł by go tak nazywać właśnie pod wpływem piosenki Rodrigueza.

filmar92

Moim zdaniem to handlarz dragów z Detroit jak w piosence Rodrigueza.

jokerms

słowa piosenki wskazują własnie na to :) samego filmu jeszcze nie oglądałem

stefund

polecam, na mnie zrobił niesamowite wrażenie;)

jokerms

dokładnie o to chodzi w piosence.

ocenił(a) film na 7
filmar92

Mnie z kolei intryguje, skąd się wzięła plotka o samobójstwie Rodrigueza.
Ogólnie - dobry film.

ocenił(a) film na 10
KaWa7777

Z nudów się wzięła ;) Jak wszystkie plotki.

ocenił(a) film na 7
ocenił(a) film na 10
KaWa7777

To fakt! Też jestem ciekaw. Tym bardziej, że na początku filmu przecież była scena w której ci menedżerowie (albo kim tam byli :P) z Detroit wspominają, jak poszli po raz pierwszy posłuchać Rodrigueza na żywo - pamiętacie, mgła, dym, klimat jak z Scherlocka ;)
Wtedy opowiadają o tym, jak on grał w tej knajpie tyłem do wszystkich. I wtedy chyba opowiadają, że występ się nie udał - widzowie zaczęli sobie z niego żartować. Wtedy sięgnął po spluwę i bach!

Czy może coś pomieszałem? Pamiętam, że było to przedstawione raczej jako relacja godna zaufania. Zdziwiłem się, kiedy okazało się, że to jedynie plotka :)

ocenił(a) film na 8
filmar92

Ci goście nic takiego nie opowiadali. Oni po prostu poszli go posłuchać i byli raczej zafascynowali mrocznym klimatem tego kameralnego koncertu.. Cała plotka o śmierci Sixto zrodziła się już w RPA. To był wtedy mocno zamknięty kraj, trochę jak u nas za głębokiej komuny. Wszystko przedostawało się tam na zasadzie plotki i ciężko było to zweryfikować. Ci w RPA myśleli, że to był wielki gwiazdor i jego muzyka mogła dotrzeć do nich dopiero po jego śmierci.

1mariusz1

Dla mnie najlepsze jest w tej historii to że "mega-tolerancyjni" amerykanie nie kupili Rodrigueza zupełnie między innymi za to, że był pochodzenia latynoskiego, a jego muzyka w rpa "mega-rasistowskim" pomogła pośrednio rozwalić system.

ocenił(a) film na 8
jokerms

Moim zdaniem to nie do końca tak. Lata 60-70 w USA to między innym czasy wykwitu Zeppelinów, Doorsów, The Who i wielu wielu innych znanych ... Facet nie miał siły przebicia i nawet z najlepszym materiałem taka konkurencja zmiotła by go z rynku. W RPA nie było takiego dostępu do najnowszej muzyki i paradoksalnie sito cenzury bardziej pomogło Rodriguezowi niż mu zaszkodziło.