PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=644473}

Sugar Man

Searching for Sugar Man
2012
7,7 71 tys. ocen
7,7 10 1 71293
7,3 30 krytyków
Sugar Man
powrót do forum filmu Sugar Man

oczywiście po zapoznaniu się z nie pokazanymi w filmie szczegółami z życia Rodrigueza można ten film nazwać na poły mockumentem; czy to wrażenie podziałało in plus w odbiorze i ocenie filmu? I tak, i nie. Tak, bo w przypadku, gdyby to była historia w całości zmyślona (a takie miałem wrażenie) brawa należałyby się za wykreowanie paradokumentu i inteligentny, nieco żartobliwy dystans. Nie, bo... kiedy dowiedziałem się, że to jednak historia autentycznego muzyka, okazało się, że cały ten pozorny ironiczny dystans to autentyczny stek bzdur, wypowiadany przez gadające głowy (podobne wrażenie odniosłem przy okazji zweryfikowania autentyczności historii w "Grizzly Man" Herzoga). To co odbierałem jako post-montypythonowskie wariacje na temat reportażu i dokumentu (jak w skeczu o braciach Pirania) okazało się autentycznym bredzeniem.
Żeby zobrazować moje wrażenie przytoczę tylko jeden przykład - Dylana. Teksty o tym, że muzyka i teksty Rodrigueza dorównują twórczości BD, a nawet w pewnej mierze ją przewyższają, odebrałem natychmiast jako żart, puszczenie oka. Muzyka ilustrująca te wywody była urocza, ale ugrzeczniona, bezbłędnie zaaranżowana i mieszcząca się w szerokiej i popularnej na przełomie 60/70 konwencji country-folk-rocka. Brzmiała jak tysiące innych kompozycji z tamtych czasów (od Donovana, przez Jima Croce, po The Band). Co do banalności tekstów (na granicy wręcz grafomaństwa) nie ma co się wypowiadać. Ta twórczość ma się nijak do niepowtarzalnych utworów Dylana, prostych kompozycyjnie, ale naznaczonych indywidualnym piętnem, wykonywanych niechlujnie, ale z niesamowitą siłą wyrazu; z tekstami o dość oczywistej wymowie społecznej, ale naznaczonymi surrealizmem i poetyckim kunsztem.
To tylko jeden z przykładów, który obrazuje naciąganie na siłę za uszy, powodujące, że nie mogłem tego wszystkiego wziąć na serio. Kiedy jednak dowiedziałem się, że paplanina odnosi się do autentycznej historii, film w moich oczach zmalał. Choć w rezultacie i tak uważam go za niezły.