ten film najpierw mnie zaciekawił, potem zaczął irytować, na koniec wzruszył.nie napiszę o treści - nie szukajcie łatwej rozrywki,albo wstrząsających przeżyć. Film jest świetny dzięki autentyczności i potwierdzeniu nieprzewidywalności losu w życiu człowieka. nawiasem mówiąc muzyka chociaż ma 40 lat, nadal może się podobać,a że przebojami nie zostały "I wonder" lub "Cause" to zagadka...
"I wonder" to mój zdecydowany faworyt. Rodriguez na szczęście powraca, miło mi było zobaczyć go np. w telewizyjnej relacji z ostatniego festiwalu Glastonbury - po tylu latach to musi być coś. Wzruszające jest również to, że wpłynął on na losy tylu ludzi a jego samego kariera po latach w ogóle nie zmieniła.