Przyznaję: pogubiłem się w akcji gdzieś w środku.
Ale to jest dobre kino. Bez trzęsącej się kamery w prostych ujęciach, fałszywe tropy podawane nienachalnie, 50+ letni Bana piękny jak Brad Pitt w Furii, zamiast munduru w koszuli. Australia spalona i ciekawa, potomkowie brytyjskich skazańców osaczają udawaną niewinnością. Kobiety więcej mówią od mężczyzn, czyli realia zachowane. Cóż za oddech od nowoczesnej papki bez treści. Więcej proszę.