Zastanawiam się czy tuman stojący za opisem, miał w ogóle okazję zapoznać się z filmem.
O adoptowanych dzieciach dowiadujemy się dopiero pod koniec filmu, co jest bardzo znaczącym elementem, wpływającym na jego odbiór i wiele wyjaśnia. Miałem to szczęście, że nie przeczytałem przed seansem tutejszego skrótu, bo wiele bym stracił.
Adopcja nie zmienia postaci rzeczy , synek z tatusiem dwa lata , na dokładkę wszystko wiedząca córka Cała trójka okrutnie podła wobec wobec głównej bohaterki
Zmienia i to dużo. Zupełnie inna percepcja odbioru tej relacji. Natomiast rzeczone okrucieństwo to clou tego filmu, bez którego by nie istniał.
I to pod płaszczykiem "dla jej dobra", bo wiedzieli, że ma kruchą psychikę (chociaż widz o próbie samobójczej dowiaduje się później, ale nie możność posiadania rodzonych dzieci jest w domyśle od początku).
To opis festiwalowy, w takie nie można nawet ingerować. I zgadzam się z przedmówcą, że fakt o adopcji niewiele zmienia.
Aczkolwiek patrząc na kolor skóry można było i bez opisu nad tym się zastanowić. Ponadto sam scenariusz nie jest zagadkowy i łatwo połączyć fakty.
Otóż to - można się było zastanowić z racji na kolor skóry córki. Natomiast można również wnioskować, że dzieci niekoniecznie muszą być wspólne, tylko z poprzednich związków. Adopcja to akurat ostatnia rzecz jaka przyszła mi do głowy.
Ja jestem z tych osób, co przeczytały opis (nie tu co prawda), więc ciężko mi się przestawić od tej wiedzy. Nadal - to jednak przeciętny film, oparty o to "zaskoczenie" w finale, ale niestety mniej działający na poziomie psychologii i nie poruszył mnie w żaden sposób.