Po tym wszystkim co słyszałam o "Szóstym zmyśle" spodziewałam się czegoś więcej. Film mnie rozczarował. Przyznaję że dobrze grali i że zakończenie było zaskakujące, ale gdy się głębiej zastanowić film nie ma sensu.
Po pierwsze: Duchy oczekiwały od chłopca pomocy, więc czego chcieli od niego wiszący w korytarzy szkolnym ludzie sprzed wieków, lub sługa - koniokrad z innej epoki?
Po drugie: Skoro Willis był duchem to myślę, że trochę trudno mu było żyć normalnie podczas gdy nikt go nie widział, nie słyszał.
Po trzecie: Bez sensu jest scena gdy Willis rozkręcając na maxa swoje radio słyszy hiszpański bełkot jakieś ducha. To znaczy, że duchy mógłby usłyszeć każdy kto miałby bardzo dobry słuch.
Po czwarte: Oglądanie filmu dla zakończenia po którym dopiero robi się ciekawy też jest kiepskie.
Jak ktoś chce może iść, ale chyba nie pójdzie gdy przeczyta ten tekst.