Tego filmu nie da się traktować poważnie: Szakal z zakolami, polskie działko w roli zabójczej broni, ruscy w cygańskich koszulach i agenci FBI, którzy nie potrafią dodać 2 do 2.
Problem polega chyba na tym, że obejrzałem ten film o jakieś 13-14 lat za późno. Gdybym wciąż był nastolatkiem zakochanym w VHS i "Amerykańskim ninja" może łyknąłbym te -wszystkie nonsensy, "mordercze" spojrzenie Wilisa i macho teksty. A tak...została tylko kupa śmichu i tupecik Szakala. Po 2000 roku seans stanowczo odradzam.
Taka zubożała "Nikita". Całkowicie bez dramatu indywiduum i pozbawiona mocniejszych znaczeń. Dużo tandetnych zagrań, które wskazałeś jak chociażby pochodzenie działka. Jednak oglądałem "przed 2000", poza tym był to mój pierwszy 'hitmanowy' film. Mam sentyment :D
Miales szczescie, to jest film bardzo osadzony w "swoich" czasach. Dzis cos takiego juz by nie przeszlo, ale lata 80-te rzadzily sie innymi prawami. Ja takze mam sentyment do paru filmow, ktore obecnie uchodzilyby za maksymalnie obciachowe.
tyle że to działko to naprawde świetna robota, wystarczy sie przyjrzeć technicznej specjalizacji.
Co więcej "Dzień Szakala" z 1973 to nadal wspaniały, wciągający klasyk, a ta kopia z 1997 roku jest słaba jak sik węża.
Właśnie to oglądam i czuję zażenowanie. Kino najgorszych tandetnych klisz.