What a fuc*ck?? - Co się stało z Miyazakim? - To w ogóle do niego nie pasuje - to jakiś komedio-dramat obyczajowy o nastolatkach. Tu nie ma prawie w ogóle fantasy ani baśniowości - tego, czym Hayao urzekał.
Jest nudno, nieciekawie i ciężkostrawnie. Nadmienię, że obejrzałem większość jego filmów i ten jest zdecydowanie najsłabszy.
[5/10]
w ciekawostkach wyczytałem, że to reżyserem dowodzącym nie był Miyazaki - może w tym sęk... choć pozostaje jeszcze wątły scenariusz i tu już mistrza nie obronimy - cóż, nawet jemu zdarzają się wpadki.
Po pierwsze: Miyazaki w ogóle tego nie reżyserował, w obsadzie jest błąd. Reżyserem tego filmu od A do Z był Yoshifumi Kondo, w którym Miyazaki upatrywał swego następcę. Tym razem Mistrz był "tylko" autorem scenariusza; miał również reżyserować, ale wolał zabrać się za "Mononoke-Hime" (słuszna to była decyzja uważam). Tym niemniej czuć tu jego rękę, charakterystyczne dla niego motywy - bohaterką jest młoda dziewczyna i film opowiada o dojrzewaniu - to jeden z ulubionych tematów Miyazakiego.
Po drugie: absolutnie nie zgadzam się z twoją oceną. Film jest moim zdaniem wspaniały, opowiedziany z wyczuciem i pozbawiony łopatologii i taniego sentymentalizmu, których pełno jest w 90% podobnych tematycznie filmów. Co do magii... Przeciez magia filmów z Ghibli (i magia kina w ogóle) nie polega na tym, że dzieje się coś magicznego, nierealnego, ale na tym, że wydarzenia (realne lub nie) przedstawione są w sposób taki, że serducho bije szybciej a przysadka nie nadąża z endorfinami ;-) I to tu jest - zwłaszcza w pięknej, wzruszającej scenie śpiewu.
Nadmienię może, że w zachwyt wpadłem dopiero po drugim obejrzeniu, po pierwszym również byłem zawiedziony... Tak więc doradzam powtórne obejrzenie. Pozdrawiam
z brakiem magii to tak nie do końca. kilka razy zastosowano lekką aluzje iż Baron nie do końca jest zwykłą figurką, zwłaszcza że w ciągu filmu zmieniał się sposób w jaki stał czy trzymał kapelusz. Tak jakby przed chwilą coś robił i zastygł w momencie kiedy ktoś wszedł do pokoju.