Bardziej podobały mi się "Listy..", ale "Sztandar.." to również dobry film. Chociaż trochę nierówny. Sceny batalistyczne były bardzo dobre, przede wszystkim dzięki genialnym zdjęciom Toma Sterna. Reklama obligacji zaprezentowana bardzo dobrze.

Natomiast kiedy Eastwood przechodzi do lat powojennych film nie przykuwa już tak uwagi. A powinien bo to równie ciekawy temat.

Listy - 8/10
Sztandar - 7/10

Całkowicie zgadzam się z założycielem tematu. Im więcej durnych komentarzy czytam na forum, tym bardziej jestem za wprowadzeniem ograniczenia wiekowego na logowanie się tu. Rozumiem, że film mógł się komuś nie podobać, to jasne, oceniam film źle lub przeciętnie, podaję logiczne, celne argumenty uzasadniające moje zdanie, czy coś takiego. Ale nie, gimnazjalny idiota wejdzie ci tu, Caps Lockiem wytrąbi kilka przekleństw na twórców filmu i wyzwie wszystkich zwolenników filmu, zaniży ocenę, wszystko bez zastanowienia. Mądrzy się oburzą, ale ona ma ich już w dupie. To czyste barbarzyństwo i tyczy się niestety całego portalu, a nie tylko "Sztandaru Chwały".

A co do filmu, to napiszę, że zostałem pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się czegoś gorszego, a to był kawałek naprawdę porządnego kina. Teraz poluję na "Listy z Iwo Jimy".

patosu tyle, że rzygać się chce. także może bez podniety nad tym jak to zrozumieliście przesłanie. PRZESŁANIE. grubo.

Dzieckiem nie jestem, a film był denny moim zdaniem. Oglądałam go na 3 raty a i tak ciężko było mi dobrnąć do końca. Za dużo gadaniny o tym jacy to Amerykanie są wspaniali itede. dla mnie 3/10 nie więcej, w przeciwieństwie do "listów...". Ahh i nie chodzi tutaj o nawalanke, po prostu o propagandę proamerykańską na widok której zaczyna mnie mdlić.