Cóż można napisać? Bardzo dobry film traktujący o losach młodych ludzi rzuconych w wir wojny, nie tylko tej na polu bitwy ale również (a może nawet przede wszystkim) poza nim. To opowieść o absurdach wojny, o wartości własnego honoru i ideałów w obliczu większego dobra. Poniekąd to również historia człowieka w rękach, którego również w znaczący sposób spoczywały losy tej wojny. Odniosłem wrażenie, że Eastwood próbuje nam przybliżyć wew. obraz tych anonimowych bohaterów, którzy zmagali się nie tylko z koszmarem wojny, ale ciężarem wyborów pomiędzy.... no właśnie :)
Fabuła przedstawiana jest z perspektywy retrospekcji kilku bohaterów, film przez to zyskuje trochę dynamizmu. Ogólnie pod względem historii i sposobu nakręcenia nie mam się do czego przyczepić. Efekty są na właściwym poziomie - nie górują nad filmem a miejscami przez swój duży realizm (ofiary na polu bitwy) bardzo dobrze podkreślają to co powinny.
Muzyka delikatna, ledwo wyczuwalna doskonale wkomponowała się w całość. Niekiedy ciekawe akcenty "kolorowały" fabułę (stary kawałek puszczony z megafonów na statku przed walką).
Podsumowując wg. mnie film ma praktycznie wszystko co taki film mieć powinien. Jest dużo patosu, ale nie odniosłem wrażenia jakoby się "przelewał". Warto obejrzeć i poświęcić chwilkę na refleksję. Ode mnie na koniec mocne 8/10 i gorąco polecam.
Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do dyskusji.
P.S. jeżeli szukasz krwawej jatki na polu walki przez cały film nawet nie włączaj play. Film opowiada historię ludzi, nie jest streszczeniem bitwy samej w sobie. Do tych, którzy zarzucają nieporozumienie przy doborze kategorii (film wojenny) - pamiętajcie. Prawdziwa wojna rozgrywa się nie na polu bitwy, lecz w psychice ocalałych ludzi - gdy krew już dawno zaschła a kurz opadł....