Wiecie co jest najgorsze w filmach akcji z akcją...kiedy owa akcja jest zaprawiona kiczem i
łąmaniem prawa fizyki gdzie przy takich filmach jak "Die Hard" można sobie na to pozwolic tak
w tym filmie nie bo film stara sie być ambitny z elementami dramatu, emocji, smutku, rozstań,
miłosci, bobasów, bliskosci i to cholernie nie pasuje! "bo ja nie zagryzam wódke pijąc setke
octu" totalny miszmasz, ja nie wiem o co w tym filmie chodzi. I jeszcze te usilne starania aby
Rock(wybłagany do filmu ,bo miał nie grac) nosił zawsze koszulke od młodszego brata...akurat
na to mozna przymknąc oko ale nie na scene walki z policjantami w metrze kiedy to całe metro
lata jak po bombie atamowej(nie bede spojlerował ale usmiejecie sie) jesli ktos ma sprawne
oko to zobaczy jak policaj wstaje otrzepuje sie i znika z kadru, co tłumaczy ze reżyser jak i cała
banda amatorów na planie zajadało sie pączkami lub macali po dupach asystentki nie
zauważajac tego faktu. Przyznam ze nie ogladałem do końca bo nie mogłem...po prostu
czasami człek ma takie wrażenie ze traci czas albo ogląda i zachodzi w głowe WTF! jak to
mozliwe tyle kasy, a tu taki bubel. Latające Stathamy, Sylwki Stalone to arcydzieła przy tym
szitowatym filmie. Może gdyby od początku filmu raczyli mnie totalnym kiczem i głupotą jak np w
"Crank" gdzie rezyser miał swiadomosc ze robi film przyjazny dla oka i tylko dla oka nie
ogarniając cała ta dramaturgie i spraw rodzinnych to "Szybcy 6 " była by do połkniecia ale tu
mamy przerost formy nad treścią. Polecam tylko dla młodych widzów tak do lat 14 .