Właśnie wróciłem z kina. Twórcy filmu od samego początku do samego końca zaserwowali nam niesamowite kino akcji która nie zwalnia dosłownie na moment. Cały czas coś się dzieje. Fabuła trzyma się kupy i......nawet trochę zaskakuje. I w końcu samochody (i inne pojazdy drogowe) odgrywają tutaj bardzo ważna role. Lecz niestety zawsze musi być jakieś ale....według mnie twórcy tego filmu przesadzili z epickowością tej produkcji. Twierdziłeś że scena z sejfem z części piątej była przesadzona??? Tutaj takich scen jest na pęczki. W samych Gwiezdnych Wojnach i Transformersach działo się zdecydowanie mniej niż tutaj. Ucieczka przed czołgiem na autostradzie?? Prosze bardzo...Sciąganie samolotu na ziemię za pomocą lin i samochodów??? Nie ma sprawy....Wielka gonitwa po Londynie przyprawiona ostrą rozwałką??? Żaden problem...Bitwa w samolocie lub na stacji metra??? Nie widzę przeszkód. Skakanie z jednego samochodu na drugi i po drodze łapanie towarzyszki żeby nie zleciała z mostu??? Co za problem. Twórcy dodali także nieco elementów komediowych. I szczerze powiedziawszy wyszło to tej produkcji na dobre. Śmiesznych scen i tekstów jest tutaj sporo. I nie są one głupie i żałosne ( Transformers 2 i 3) ale naprawdę śmieszą. Każdy tekst był przemyślany i rozbawił mnie (a także resztę widzów) do łez.
Martwi mnie tylko to na jaką drogę schodzi ta seria. Film z każdą kolejną cześcią coraz bardziej przypomina mi Avengers a superbohaterami są Torreto, Hobbs, O'connor i spółka. Nie tędy droga.