Ta część jest już istną masakrą :((( ale jak pomyślę że produkują 7 cz to strach się bać.
Film jest totalnie pozbawiony sensu i logiki. Nie piszę tu o absurdach przeczących fizyce, bo te od zawsze są z tą serią i jakoś już nie rażą, lecz o najnormalniejszej w świecie fabule...tzn jej braku. W tym filmie nic z niczego nie wynika....zlepek scen ....obecność pewnych postaci ...jedno zmartwychwstanie.... jakieś dialogi ....
Dziwi mnie tak wysoka ocen na FW :((( wiem że nowe pokolenie ma swoje ideały, ale na wszystkich świętych, to jest dno totalne :( szkoda że dzieciaki tak wysoko oceniają filmy pozbawione racji bytu.
Sednem tej serii były samochody i mega wyścigi lub pościgi i gdzie się podziały?? ...z filmu na film coraz słabiej akcentowane a bardziej udziwniane....
Ktoś wspomniał w którymś tam temacie ...że może ktoś w końcu zrobi prawdziwa odsłonę F&F...skręci piękny pościg/ wyścig, gdzie człowiek będzie trzymał się fotela z wrażenia ....przywołano sceny z Ronina...a można dorzucić pościg z Bourna ...można nawet sięgnąć do muzeum po Bullita i piękną sekwencje pościgu klasycznego Mustanga za Chargerem ....lub coś z Bonda...MOŻNA!!! DA SIĘ !!!...... ale czy trzeba ???.....w sumie po co się wysilać robić prawdziwy film z potężną dawką adrenaliny oparty na efektownych ujęciach,kaskaderce, grze świateł i tła ....... skoro taka kluska jak ten gniot robi im kasę :/ Tu nie ma nawet fajnych samochodów....momentami myslałem że dalej drzemie na G.I.Joe ...może to wina ROCKA heh nie zdążył się przebrać chłopina :(((( Żenada. Choć nie ma to żadnego znaczenia, ja definitywnie żegnam się z serią ....szkoda poczekam może trafi się kiedyś coś na miarę Tokyo Drift ;)
Tokyo to film z najgorszą fabułą aż do Fast Five, fakt - wyścigi były tam najlepsze.
Nie zgodzę się z tym, że film jest gniotem bo fizyka ma inne prawa a seria F&F inne.
Tak ma być. Rozrywka nawet kosztem sensu (nie zawsze rzecz jasna).
Jestem fanem serii i mam już po 30-tce parę latek, więc do dzisiejszej młodzieży się nie zaliczam,a film nr 6 bardzo mi się podobał.
Pewnie co nie nakręcą z Dieselem i Rodriquez to i tak pójdę:).
Każdy ma prawo do swojego spojrzenia, dlatego nie zgadzam się z opinią, ale nie krytykuję.
P.S. Czekam na film na ulicach Częstochowy (te koleiny:).
Markizio czytałeś dokładnie co tam naskrobałem ? Jasno określiłem że nie mówię tu o prawach fizyki !! Nigdy ich nie było w żadnej z części F&F.
Tak serio zapytam..SERIO ! Dlaczego fabuła w Tokyo była słaba ? Jak masz chwile opisz jej nieścisłości i wskaż mi wyższość i logiczność ostatniej produkcji. Ja lubię filmy rozrywkowe ! :D ale nie lubię filmów "grubo" ogłupiających i męczących :(
Kurcze chciałbym to ująć w słowa ..... otóż ..:) w tym filmie mogliby się obejść bez dialogów. Sceny i tak są zlepkiem clipów, więc jakiś podkład muzyczny do tego i masz ten sam efekt. Teraz jeśli chodzi o same klipy...są marne. Powiedz że oglądając te pościgi czułeś tą prędkość i brak przestrzeni ? Nie sądzę ...w tej części nawet aktorzy nie trudzili się udawać że prowadzą samochód ...miało się wrażenie że siedzieli jak za stołem w kuchni ;)
Jesteśmy mniej-więcej w tym samym wieku wiec widziałeś Ronina ...lub "Tożsamość Bourne'a" ... rety już ostatni film z Tom Cruise "Jack Reacher" miał w sobie o milion lat świetlnych lepszą sekwencje pościgu :)) Jeśli to za wysoka półka ...to może kiepska produkcja z mistrzynią MMA Gina Carano ..tam wmontowano całkiem fajnie skręconą jazdę Subaru po lesie w śniegu :P
Markizio moje lamenty odnoszą się bardziej do ogólnego trendu tandety :( filmy są co i raz durniejsze ( nie w sensie nieprawdopodobieństwa lecz w sensie przyczynowo skutkowym ) nudne...przewidywalne....wystawianie im not takich jak w tym przypadku i nabijanie kasy, utwierdza tych tam w USA, że można napisać scenariusz na kolanie... wsadzić lubianych i znanych już nam odtwórców do produkcji i taaaa daaaa hit wakacyjny....a jak się jeszcze pokręcą jakieś laseczki to może i na następną część styknie.
W żadnej części "szybkich i wściekłych" nie dopatrzyłem się ciekawej fabuły, nie mówię nawet o nieścisłościach, lecz ogólnie o historii, która jest nam przedstawiana. Po "Tokio drift" twórcy można powiedzieć, że zaczęli powoli odchodzić od tego co było myślą przewodnią serii, tj. samochodów, pięknych kobiet i wyścigów ulicznych (choć dalej jest tego sporo), i skupili się znacznie bardziej niż w poprzednich częściach na świecie przestępczym, co moim zdaniem wlało trochę świeżości w tę serię.. Jak już powiedziałem, od pierwszej części było widać, że twórcy nie mają na celu stworzenia niesamowicie ambitnej fabuły. Chodziło bardziej o to, żeby stworzyć dobre kino akcji, które przykuje z powodzeniem uwagę odbiorcy (niestety ambitną fabułą i wyniosłymi przesłaniami, czy wartościami nie jesteśmy w stanie wywrzeć takiego wrażenia na dzisiejszym odbiorcy).
Jeżeli chodzi o -jak to powiedzieliście - "prawa fizyki", to jestem wszystko w stanie wybaczyć, ale nie sceny z czołgiem i po części z samolotem. Nawet w takich filmach są pewne granice dobrego smaku i tu zostały one przekroczone.
Nie zgodzę się z Tobą jeżeli chodzi o same sceny pościgów... Nie odbiegają poziomem od pozostałych części "szybkich i wściekłych", nawet momentami wydawały mi się bardziej dynamiczne. Ogólnie rzecz biorąc przez praktycznie cały okres trwania filmu, mam z "czymś" ciągle do czynienia, co czyni tę produkcję nawet dobrym kinem akcji.
Mała rada ode mnie. Przy ocenie filmów akcji nie kładzie się głównego nacisku na fabułę lecz na to, czy film "wbija w krzesło" właśnie scenami akcji...
Jeżeli szukasz filmów z fabułą to szukaj wśród thrillerów, przygodowych itp.
PS. Nie chcę krytykować, ale mówisz o fabule i oceniasz "Prometeusza" i "Zagubionych" ma 9?
"Prometeusz" był chyba największą pomyłką zeszłego roku (no może oprócz "Zmierzchu"), szczególnie pod względem fabularnym, a w "Zagubionych" chyba wszyscy się pogubili po drugim sezonie, nawet aktorzy, którzy grali w tym serialu. Wniosek? Jak oceniasz fabułę, to rób to konsekwentnie ;)
Nie odniosę się do całej wypowiedzi.
Totalnie nie zgadzam się co do oceny Prometeusza.
Najlepszy film s-f ubiegłego roku, może piszę to z sentymentu, ale dla mnie mówienie o pomyłce w tym kontekście to... pomyłka.
Mógł się nie podobać, zgoda, każdy ma swoje gusta i oczekiwania, ale nawet podchodząc do niego skrajnie negatywnie nie sposób wyłapać w nim świetnych fragmentów.
Prometeusza będę bronił rękami i nogami.
To moje zdanie i go nie zmienię.
Pozdrawiam
Nawet nie chcę, żebyś zmieniał swoje zdanie, bo nie o to chodzi. "Prometeusz" miał być w pierwotnym założeniu prequelem "Obcego" i myślę, że to by wtedy faktycznie miało ręce i nogi. Z filmu zdecydowano się jednak zrobić odrębny film, pozostawiając przy tym cechy, które posiadał "Obcy", co jest dla mnie jakąś kpiną... albo robimy prequel, albo zupełnie coś nowego, bo w efekcie końcowym wychodzi taki "Prometeusz", którego nie można nazwać odrębnym filmem, ale też nie można nazwać prequelem (autorzy filmu odcięli się od tej idei).
Dlaczego nazywam taki zabieg kpiną? Dlatego, że film miał jedynie w sposób luźny nawiązywać do serii "Obcy" ( to jeszcze można wybaczyć), ale czy luźnym podejściem można nazwać tak wiele wspólnych elementów? Dołóżmy do tego fatalną grę aktorską głównej bohaterki ( w kinie ludzie aż się śmiali w niektórych momentach) i przeciętną reszty obsady, do tego jeszcze dołóżmy zabójczą przewidywalność filmu i wychodzi nam film mizerny.
Jako wielki fan kina science-fiction szedłem na ten film entuzjastycznie nastawiony, ale po seansie chciało mi się płakać, że wydałem jakiekolwiek pieniądze... Zresztą chyba nie tylko ja miałem takie odczucia, bo połowa sali wychodziła z nietęgimi minami.
Nie jest to ani prequel ani odrębny film.
Jest nadzieja że całość po nakręceniu pozwoli na zdefiniowanie całości.
Co do gry aktorskiej... Rewelacyjny Fassbender trzyma film w klimacie.
Film miał być inny, niestety podejrzewam że względy marketingowo - kasowe Ridley musiał także uwzględnić w scenariuszu.
Pomimo mankamentów uważam film za bardzo udany.
Swojego czasu toczyła się zażarta dyskusja o nieścisłości z Obcym - 8 pasażerem Nostromo. Uważam że świetnie sobie z tym poradzili, co nie było proste i nieścisłością są naprawdę niewielkie (stąd pewnie gimnastyka w scenariuszu).
I pewnie zgodzisz się że planeta z Prometeusza i 8 pasażera (początek), to dwie różne planety (jaka wojna tu było o to swojego czasu:)..
Pozdrawiam i liczę na 2 część w 2015.
Tak co do Fassbendera się zgodzę, On jako jedyny z całej tej obsady trzyma naprawdę solidny poziom. Czasami jednak mam wątpliwości, czy taki słaby występ aktorów, to faktycznie ich wina czy może scenariusz nawalił. Gdyby się wgłębić w temat, to myślę, że trochę tych nieścisłości moglibyśmy jednak wyłapać, ale szkoda czasu na takie rozmyślania. Również niektóre sceny w filmie raziły mnie bardzo dotkliwie np. kobieta, która sama wyciąga sobie obcego z brzucha, a następnie przez ponad pół godziny biega po statku obcych i planecie ze świeżo zszytą raną :) Jak to widziałem, ot aż korciło żeby wyjść i zostawić film za sobą.
Jeżeli mają kręcić drugą część, to na wszystkie świętości tego świata, niech coś zmienią w swoim podejściu do tej produkcji.
Również pozdrawiam.
Haha! Tak, operacja była przegięciem:). Aż mnie brzuch rozbolał jak patrzyłem jak biega z tymi zszywkami na brzuchu:)))). Na szczęście to pewnie przez colę i popcorn:).
Chyba aktorzy nie do końca wiedzieli co mają zagrać albo nie kazano im np. oglądać ciurkiem wszystkich "Obcych" po czym Ridley nie walnął godzinnej przemowy (może to by pomogło):))).
Liczę że pierwsza część był (bo musiała) być nacechowana Obcym, a kolejna (kolejne) staną się samodzielnym filmem. Inaczej zabrną w ślepy zaułek...
Nieścisłości tego rodzaju są nawet pomiędzy Alien i Aliens, ale to norma, że już o rozjechaniu tematu pomiędzy Alienem, a Alien vs Predator w ogóle nie wspomnę;).
Prometeusz w porównaniu do FF heh proszę Cię Hejtersik nie żartuj ..tego nie da się porównać ...
Zagubieni to świętość w świecie seriali ..bez względu na to jak go zakończono :) Tu ocenia się pewny mistycyzm...klimat a nie suche fakty. W F&F nie ma mowy o jakimkolwiek klimacie, by wybaczać głupotę fabuły.
Dla mnie Prometeusz był świetną produkcją. Nie wiem w jakim kinie byłeś, że tylu ludzi było niezadowolonych, czy też śmiało się na filmie, bo na moim seansie ( poszliśmy spora paczką do naszego CC ) nie było takich atrakcji ...a po seansie oceny pozytywne a nawet rewelacyjne ;) Uwielbiam SF ...lubię serie Obcego, ale nie jestem fanatykiem by oceniać Prometeusza z pkt fabuły Obcego. Obcy konta Predator, to wybryki jakie mnie raczej bawią niż interesują ...ich miejsce jest pomiędzy produkcjami wyświetlanymi na PULSIE :)
Gdzieś tu na forum czytałem jak miała wyglądać wersja reżyserska Promyka przed pocięciem i powiem szczerze, że byłoby dużo dużo lepiej i zakończenie miałoby cąłkiem inny przebieg.
Hejtersik każesz mi szukać sensu i wyższych odczuć w produkcjach przygodowych, czy thrillerach ....czyli wg tej myśli nie ma dobrze zmontowanych filmów akcji ??? Znam ich i to całkiem sporo ..więc jak się chce to można ;) nawet testowanie Mini One we Włoskiej Robocie jest lepiej nakręcone niż sekwencje z ostatniego FF.... rety na prawdę nie widzicie tendencji spadkowej ...dobra jak nie w fabule, to choćby w ujęciach ...Hejtersik czy wspomniane sceny z FF wbiły Cię w fotel ? Jest jeszcze coś :D ..lubię detale ...Słynna i kultowa Gorączka z Al Pacino i De Niro ..sceny wyjścia z banku....strzelanina ..jak oceniacie sam efekt strzału (dźwięk i wizualizacje) jest mocarnie i można odnieść wrażenie że prują z ostrej po gablotach ...teraz takich efektów nie uświadczysz w nawet dużo lepszych klopsach niż FF :((((
Markizio dzięki że nie byłeś gołosłowny i wskazałeś swoje uwagi co do TD i FF.... dla mnie najważniejsza jest logiczność przyczynowo-skutkowa...w Tokyo Drift była mimo wszystko ciekawsza historyjka stanowiąca podstawę fabuły. Lepsza ścieżka dźwiękowa i lepsze ujęcia samochodów w ruchu no i wspomniany drift. Bohaterowie nie odwiedzali pewnych lokacji bez celu...wiązała się całość .
Dziś po pracy, jak córeczka zaśnie szybciej ...odpalę FF 6 i na spokojnie go pochłonę 2gi raz ..(o ile żona nie wymusi na mnie Star Treka w 3D)...może piątkowa atmosfera inaczej odbije się na odczuciach z seansu :)
Filmy akcji są produkowane chyba w największej ilości w danym momencie, z których BARDZO mało ma cokolwiek do przekazania oprócz właśnie samej akcji. Obrazy, które wymieniłeś są "starej daty" kiedy to jeszcze do filmów naprawdę się przykładano i kładziono nacisk na coś więcej niż ciągłą rozpierduchę.
"Zagubieni" świętością żadną szczerze mówiąc dla mnie nie są, bo wyszło dziesiątki lepszych serialów, ale tutaj szkoda polemizować, bo każdego bawi coś innego. "Świętością" nazwałbym raczej "Miasteczko Twin Peaks" i prawdopodobnie, a może nawet przede wszystkim "Kompanię Braci", które to seriale pozostają dla mnie jednymi z najlepszych.
Mówisz o tendencji spadkowej? Tutaj jak najbardziej się zgodzę. Filmy są teraz produkowane pod "nowoczesnego odbiorcę", któremu nie trzeba nic więcej do szczęścia, jak głupkowate efekty specjalne i nic poza tym.
Fabuła Tokyo opierała się na wyścigach i nie miała żadnego znaczenia dla filmu. Mniej więcej. Wydawało mi się że nawet bardziej niż zwykle scenarzysta uznał że sama akcja załatwi temat. Fajna postać Chana jest dużym plusem, ale... postać Shouna to jakaś porażka (dla mnie). Gościu (wg mnie) nie wprowadza tego samego klimatu co Brian, Roman czy Toretto. Jest po prostu cały film narwany i przeciw całemu światu. A może go po prostu nie lubię i nie chciałbym go widzieć w tym filmie.
Zgadzam się, że drifting to w tym filmie klasa:)))). Akcja rasowa na 100 %.
Nieścisłości jest wiele. Syn zadaje się z gangsterami, ojciec cały film mu truje, on to olewa, a potem jak każdy troszczący się rodzic, stary wyciąga spluwę... Po czym wspiera syna w działaniach:). Nie chcę się czepiać, zgodzę się że poza częścią nr 1 fabuła to pretekst do wyścigów czy pościgów.
Na 6 byłem w kinie i czułem akcję. Pewnie to kwestia jakości kina. Dialogi były jakieś tam, czasem na szczęście zabawne.
Widziałem filmy o których mówisz plus Ściganą z Carrano (obejrzyj drugi raz ten film i zobaczysz ten kicz, za pierwszym razem film mi się podobał). Scena z Mitshubishi w lesie była fajna:).
Kolejna zgoda, filmy są tandetne coraz bardziej i do d...y (już nie mówię o polskich "dziełach").
Musisz jednak zrozumieć jedno, choćby Toretto jeździł trabantem w stroju renifera, za to że piję Corronę na grillu i pierdzieli że najważniejsza jest rodzina, na pewno ma kredyt zaufania u mnie na co najmniej 2 części (sentymenty lat młodości i fajne auta...).
Pomijam czołgi i inne wahadłowce czy dramatyczne dziury w scenariuszu.
Ale do większości super produkcji nie ma sentymentów i można po nich jeździć:).
Pozdrawiam