Ostatnio mam szczęście do dobrych filmów. Najpierw "Ghost Dog-Droga Samuraja", potem "Purpurowe skrzypce", "American Beauty", a teraz "Tajemnice Los Angeles". Dawno nie widziałam tylu świetnych kreacji aktorskich w jednym filmie. Wielka Trójka: dwóch panów rodem z Australii, czyli Guy Pearce i Russell Crowe plus Amerykanin Kevin Spacey. Mieli pole do popisu i spisali się na medal i to złoty. Polecam gorąco ten film tym, którzy idąc do kina kierują się nie tylko dobrą obsadą, ale zwracają uwagę również na scenariusz. Ten akurat można zaliczyć do rzadkości w hollywoodzkim światku. Szkoda tylko, że Mister Russell Crowe nie został w ogóle zauważony przez krytykę. Uważam, że niesłusznie. Radzę śledzić filmy z jego udziałem, bo zapowiada się na aktora I-szej klasy.