Nie wiem co za ludzie głosowali na ten film tak nisko! Chyba dzieciaki z gimnazjum, które nigdy go nie widziały! Film dorównuje rozmachem i wykonaniem Talvisocie w reżyserii Parikkiego. Gorąco polecam!
Świeżo co obejrzałem i daję 5/10. Do genialności temu filmowi daleko, ale idzie obejrzeć.
Jego główną wadą jest brak spójności - to po prostu zlepek krótkich scen batalistycznych przerywanych rozmowami żołnierzy. Do tego brakuje koncentracji na konkretnych bohaterach. Po prostu przez wszystko przeleciano strasznie po łebkach, a przez to ciężko dać się wciągnąć wydarzeniom na ekranie. Wolałbym zobaczyć mniej starć, ale pokazanych dłużej i konkretniej.
No i jeszcze jedna rzecz, która mnie dość mocno denerwowała - wystrzały z dział czołgów brzmiały jak jakieś suche trzaski. Może się mylę, ale jak czołg strzela to chyba powinno zdrowo łupnąć.
to po prostu zlepek krótkich scen batalistycznych przerywanych rozmowami żołnierzy. Do tego brakuje koncentracji na konkretnych bohaterach
To jest zlepek przerywany rozmowami, nie trzyma się konkretnych bohaterów?
Człowieku a wiesz o czym to film? O ofensywie Rosjan w przesmyku Karelskim i największej bitwie pancernej Finowie vs Ruscy. Na wojnie nie decydują jednostki i ich osobiste przeżycia. Świetnie zrobiony film , Polacy powinni się uczyc od Finów i Szwedów(Framon framsta linjen też dobre)
Zgadza się - to nie "Rambo". Film opowiada historię bitwy w której wzięły udział tysiące ludzi a nie jednego (czy kilku) superbohatera, który wymiata setki wrogów. To nie Hollywood...
Wiem o czym opowiada film. Jak już napisałem, obejrzałem go.
To, że opowiada o bitwie gdzie udział wzięło tysiące ludzi, nie znaczy, że nie może koncentrować się na wybranej grupie, na której przykładzie poznamy losy żołnierzy biorących udział w tych wydarzeniach. I nie pisałem nigdzie, że chciałbym, żeby obył o małym superoddziale, czy bohaterze, który rozpieprza wszystko w drobny mak rzucając do tego błyskotliwe one-linery. Wiem, że film miał być realistyczny i odwzorowywać przebieg wydarzeń bez przekoloryzowania ich. I sądzę, że można by to zrobić, jednocześnie tworząc bardziej zwięzły i wciągający scenariusz, wysuwając jakieś postacie, których losem byśmy się przejęli, na pierwszy plan.
Kwestie techniczne, jak zdjęcia (zwłaszcza te blade, szaro-bure kolory), dźwięk (poza wspomnianymi przeze mnie wystrzałami czołgowych dział) czy odwzorowanie realiów były naprawdę dobre. Dlatego szkoda mi, że film się tak "rozlazł" i mnie nie wciągnął.
Ja na ten przykład nie zapamiętałem żadnego żołnierza z "Helikoptera w ogniu" - najbardziej utkwiła mi w pamięci dwójka snajperów, którzy przecież wystąpili w filmie przez kilka minut zaledwie. Podobnie np. w monumentalnym "O jeden most za daleko" - w pamięci utkwili mi jedynie Urquhart i Sosabowski ("Śnur, śnur").
Ja uważam że Polacy powinni się uczyć właśnie od Finów, Szwedów(Tali-Ihantala, Wojna Zimowa, Framon Framsta Linjen).
Porządne nagromadzenie sprzętu pancernego(a nie kolejny Tygrys na podwoziu T-34), bardzo dobrze oddane walki no i klimat rzecz jasna. Pokazanie ze strony dowódców i zwykłych szeregowców obrazu tamtych wydarzeń.