szkoda, ze na zakończenie filmu Frycz - czytaj Klimek okazał się donosicielem. wprawdzie w
połowie filmu próbował uzasadnić "kapowanie" do SB, ale to jakoś nie przemawiało do mnie
To, że Klimek był donosicielem można było podejrzewać dość mocno gdy trafił na izbę wytrzeźwień. Pokazany został jego dowód z nazwiskiem.
Nie zrozumiałem tej sceny. O tym, że Frycz okazuje się być Klimkiem dowiedziałem się dopiero w momencie, gdy odszedł na moment od autokaru i wykonał telefon z budki telefonicznej, przechwytując go od anonimowej kobiety. Usłyszał wtedy od pracownicy szpitalu, że doktor jest w trakcie wykonywania operacji (co było prawdą), na co odparł : "Proszę powiedzieć, że dzwonił Klimek. Albo lepiej proszę nic nie mówić" czy coś w ten deseń ...
Może dręczyły go (Klimka) wyrzuty sumienia i chciał się zrehabilitować doktorowi. Przy autobusie zrozumiał, że już się nie zobaczą. Taka sytuacja.
jego nazwisko padło także przed wejściem do autokaru gdy paniusia odczytuje listę pasażerów.
Tak, padło. Piotr Jurek. "Klimek" to był pseudonim nadawany przez UB a nie nazwisko.
W dowodzie też było Piotr Jurek a nie "Klimek".
Facet z izby wytrzezwień przeczytał "Piotr Jurek", ale w dowodzie pod zdjęciem w rubryce podpis widnieje "Klimek".
szkoda to jest taka, że filmweb, który tak pilnuje i każe srodze za spojlerowanie bez ostrzeżenia, w obsadzie filmu podaje: Jan Frycz - Piotr Klimek vel Jurek, więc o tym, że Frycz jest Klimkiem wiadomo nawet nie oglądając filmu - NO KOMENTARZ
Dokładnie tak! Gdy Piotr opowiada Andrzejowi w jaki sposób mógł powstać ten donos, było jasne, że mówi o swoich doświadczeniach z ubeckiej katowni. Nie sądzę, by więźniowie opowiadali sobie szczegóły tortur, którym byli poddawani, ani by zwierzali się, że donoszą tylko na nieżyjących.
To zresztą typowe zachowanie, że jakieś własne niezręczne pytania czy sytuacje przedstawia się jako "kolega pytał" lub "moja znajoma tak miała".
Mimika Frycza podczas tej rozmowy w pracowni była wymowna. Przez moment myślałam, że Klimkiem był ojciec bohatera granego przez Frycza, taki kontekst trochę się wyłaniał z rozmowy z grajkiem bez nogi. To by się zresztą bardziej trzymało kupy.
Sam Klimek miał w partyzantce 16 lat, na przesłuchaniu więc niewiele więcej. Postać grana przez Gajosa z twardym kręgosłupem moralnym nie byłaby małostkowa wobec złamanego przy stalinowskim przesłuchaniu dzieciaka.
Zwłaszcza, że Klimek to był pseudonim, a nie nazwisko. Ale fakt - o tym, że to był Klimek można się było domyślić podczas rozmowy przy wódce w połowie filmu.