Kapitalny remake - historia sprzed lat opowiedziana sprawniej, wzbogacona o nowe
postacie, posiadająca znacznie bardziej chory klimat - postacie drugigo planu są znacznie
bardziej przerażające niż sam Leatherface, znacznie bardziej krwawy. Przyznaję bez bicia -
nigdy nie byłem oddanym fanem oryginału - pomimo że oglądałem go jako nastolatek na
"zdartym" VHSie, nawet wówczas specjalnie mnie nie przeraził. Ostatnio kupiłem wydanie
Blu Ray z czystego sentymentu za "utraconą młodością" i niestety film podobał mi się
jeszcze mniej, najwięcej radochy sprawiło mi oglądanie "making of" i pozostałych
dodatków, zwłaszcza tych o swoistym fenomenie i kulcie tego filmu wśród Amerykanów.
Jęsli zaś chodzi o remake to pomimo wieku 38 lat i sporego "stażu" jeśli chodzi o oglądanie
horrorów, film naprawdę zrobił na mnie spore wrażenie
Mnie też nie straszył, chodzi o pewien klimat, duszności i realizmu. A Życzenie śmierci, mimo podobieństwa, to raczej kult silnego faceta, taki Bronson to protoplasta Arniego i Sly'a.
Pytam o te głupoty, ale nie dlatego, zeby się kłócić tylko dlatego, żeby dowiedzieć się o tym filmie czegoś co mi umknęło.
Nie, ja ani przez chwilę nie wierzyłam, że to prawda, aż taka łatwowierna nie jestem. Poza tym, ja byłam na tej lepszej pozycji, że dużo czytam o zbrodniach, słyszałam o każdym seryjnym mordercy jaki kiedykolwiek grasował, a o Leatherfacie nie slyszałam, więc z góry wiedziałam, że to zwykły chwyt marketingowy.
uważasz, że Wrong Turn" i "Wzgórza mają oczy" sprawiły bardziej realistyczne wrażenie? To akurat pozostawiam każdemu do indywiduwalnej oceny, bo ja mimo, że ubóstwiam te filmy, żadnego stopnia realizmu nie dostrzegłam.
Acha zapomniałam. A "Wrong Turn" i "Wzgórza mają oczy" to slashery? Bo ja zawsze miałam je za survivale....
Zarówno Wrong turn jak i Wzgórza mają oczy (remake - bo oryginał Cravena był taki sobie) to znakomite filmy grozy, które świetnie się ogląda - faktycznie gatunkowo bliżej im do survivali (choć po raz pierwszy spotkałem się z takim terminem w odniesieniu do filmów a nie do gier). Oba świetnie się ogląda, choć przyznaję że filmy o stworka/mutantach nie wywołują u mnie lęku (a takie jest chyba zadanie horroru) - traktuję je raczej jako kino przygodowe/sf real fantasy??
Piotr, bo nazwę survival zaczerpnięto właśnie z gier. Mimo tego, że to jeszcze raczkujący odłam horrorów to patrząc na kierunek w jakim zmierza ten gatunek filmowy możemy się raczej spodziewać jego rozkwitu. Ja też bardzo lubię te dwa obrazy i choć mnie nie straszą to wiem, że mają potencjał i niedoświadczonego widza mogą nieźle przerazić:)
Abstrahując od TCM - osobiście horrorów nie boje się już od bardzo dawna - nie wiem może przeładowanie akumulatora - generalnie kino jest moją pasją nr 1 - pochłanaim kilkadziesiąt filmów miesięcznie i kolekcjonuję w formie DVD i Blu ray (odkąd mam synka niestety znacznie rzadziej chodzę do kina - raz na jeden lub dwa miesiące). Horror i kino SF należały zawsze do gatunków, które uwielbiałem. Wymienię kilka tytułów które w dzieciństwie i młodości naprawdę mnie przeraziły:
Alien (jako 8 czy 10 latek byłem z ojcem w kinie); Omen, Lśnienie, Piątek 13 (pierwsze 3 części - potem był już bez sensu); Koszmar z Elm Street (część pierwsza, choć ulubioną jest trzecia); Egzorcysta, Prince of darkness (niesamowite uczucie beznadziei, końca świata, osaczenia, władzy szatana), Thing, Halloween (Carpentera) i to by chyba było na tyle.... Czy Ty jako "stara horrowa wyjadaczka" masz jakieś swoje typy (nie ulubione/ukcochane horroy - bo ja też mam ich sporo - problem w tym że lubię je oglądać, ale się ich nie boję) które wywołują u Ciebie autentyczny lęk pomimo rutyny w ich oglądaniu...
Ja też kolekcjonuję horrory, ale w wersji DVD. Czy jestem "starą wyjadaczką"? No cóż, ten gatunek kocham od zawsze, od kiedy pamiętam był on moim ulubionym, ale mam dopiero 20 lat, więc jeszcze sporo muszę się o nim nauczyć i sporo zobaczyć.
Ja też już nie boję się na horrorach, to kwestia doświadczenia i poznania tego gatunku, ale do dziś pozostał film, którego w życiu nie obejrzałabym sama w środku nocy, a mianowicie "Egzorcysta". Nie wiem, dlaczego, ale ten film ciągle mnie przeraża. W dzieciństwie pamiętam, że bałam się jeszcze na Candymanie i Koszmarze z ul. Wiązów. Teraz pozostał tylko "Egzorcysta", ale ciągle mam nadzieję, że powstanie jeszcze film, który mnie przestraszy:)
Też mam taką nadzieję... Choć nowoczesny trend w filmach grozy - patrz torure porn, gorno (z wyjątkiem znakomitego Hostelu) zupełnie do mnie nie przemawia - raczej brzydzi lub śmieszy absurdalnością przedstawionej makabry (na którą z racji zawodu - wielokrotny udział w sekcjach zwłok czy zabiegach operacyjnych - dla niewtajemniczonych koszmarne są zwłaszcza ortopedyczne - rąbanie dłutem, wiercenie i skręcanie śrubami kości pacjenta często przytomnego - znieczylenie wyłącznie dolnej części ciała - mogą sprawić koszmarne wrażenie).
Pozdrawiam
Ja uwielbiam torture-porn, ale masz rację, szukając przerażenia raczej nie należy sięgać po te filmy. Dlatego oglądam każdy horror, jaki mi wpadnie w ręce, nieważne z jakiego podgatunku w nadziei, że w końcu na cościekawego trafię. Ale masz rację, współczesne filmy grozy bazują przede wszystkim na efektach specjlanych, więc trudno byłoby się na nich przestraszyć. Więc zostają tylko to starsze produkcje:) Również pozdrawiam!
Stwierdzeniem że zostają tylko starsze produkcje naprawdę mnie zdołowałaś - innymi słowy nikt nie nakręci już nic co straszy, tylko prują flaki i wydłubują oczy....
Może nie jest tak źle. Przecież horrory nastrojowe nadal są robione. Tyle, że jeśli chodzi o mnie nie odpowiada mi ich klimat i nudna fabuła jak to miało miejsce w przypadku Paranormal Activity.
Bloodbane coś mi FW nawala, więc odpowiem tutaj.
Co do autostopowiczki to zastanawiam się, jak miała wezwać policję. Była świeżo po masakrze swojej rodziny, dopiero co opuściła dom Hewittów, a w zasięgu nie było telefonów - no chyba, że te należace do szalonej rodzinki. Więc co? Miała tam wrócić w poszukiwaniu telefonu? Ja bym w życiu nie wróciła, wolałabym już błąkać się po bezdrożach. Czy mogła ich zabić? Nie wiem, nie widziałeś co się z nią stało, nie wiesz czy miała okazję no i nie była tak silna psychicznie jak Erin, która na końcu paradoksalnie zachowywała się podobnie jak ona - zagubiona, zdezorientowana, idealny materiał do psychiatryka. Tyle, że Erin potrafiła ocknąć się z letargu w porę i uratować nie tylko siebie, ale i dziecko zamordowanej rodziny. Ona była silna psychicznie, samobójczyni nie. Nie każdy jest taki sam. Ciekawe jak Ty byś się zachował po takim przeżyciu. No, ale Ty jesteś facetem, więc kobiet nie zrozumiesz:) Organizacja rodziny Hewittów jest do bani to fakt, ale nie wiesz, czy szeryf Hoyt nie szukał tej dziewczyny. W końcu jak nasi bohaterowie go szukają to nigdzie nie mogą go znaleźć, więc równie dobrze mógł szukać tamtej. Aha i ta dziewczyna nie uciekła Hewittom sama tylko pomógł jej Jedidah.
Czy nie można porównywać remaku do oryginału? To kwestia gustu. Nie możesz wychwalać oryginału nad niebiosa i równocześnie twierdzić, że Ci co wolą remake są ograniczeni, bo pierwowzór jest lepszy. Dla Ciebie tak, dla niektórych remake jest lepszy. I co poradzisz? Tak zbudowany jest ten świat - gdyby każdy lubił to samo byłoby strasznie nudno, nie sądzisz. I nie emocjonuj się tak, bo wszyscy tutaj spokojnie prowadzą merytoryczną dyskusję która ma na celu jedynie wymianę poglądaów, a nie krytykowanie Twojego gustu, ale Ty ciągle podchodzisz do tego ze zbyt sporymi emocjami. Daj na luz, to tylko dyskusja, która i tak nie skłoni nikogo do zmainy swoich poglądów. Można przecież wymieniać się kulturalnie poglądami bez emocji prawda? Ot, tak z nudów, a przy odrobinie szczęścia obie strony mogą dowiedzieć się czegoś nowego o swoim ulubionym filmie.
Heh, główkujesz nad tym więcej niż twórcy tego filmu x ].
Ten Jedidah to był dopiero beznadziejny ! Czemu go nie wrąbali ci kanibale, bo tylko mieszał im szyki (co więcej wątek pomocnego dzieciaka mieliśmy w oryginalnych Hills Have Eyes ;p ) - rodzina Sawyerów w 1974 by sobie niepozwoliła na taką niesubordynację. Dzieci i kobiety kojarzą się z dobrem i niewinnością a ich obecność w rodzinie Hewittów zupełnie psuje wizerunek całokrztału. Ukazuje ich jako bandę chamów, a w oryginale mieliśmy bandę zwyrodniałych psychopatycznych chamów, którzy pomordowali kobiety i dzieci z własnego klanu.
A, zapomniałem dodać swoje trzy grosze apropos autostopiwiczki - Hoyt jej szukał ? mozliwe, ale o ile pamiętam szła poboczem przy drodze prowadzacej do farmy Leatherface'a w linii prostej, więc wystarczyło jechac wzdluż drogi ;p
Czy ja główkuję? Nie, myślę, że Ty szukasz błędów tam, gdzie ich nie ma. Co się tyczy Jedidah to chyba jasne, że on ocalił tę dziewczynę. Gdy spotyka naszych bohaterów pyta, co oni jej zrobili z niejakim wyrzutem. Potem widzimy, że prosi babcię, aby wypuściła Erin, a ta daje nam do zrozumienia, że mały ma szlaban i musi siedzieć na zewnątrz za nieposłuszeństwo. No i potem Jedidah ratuje Erin i Morgana, co daje nam ostateczny dowód na to, że stoi po stronie ofiar. Czy to, że w remaku rodzina Hewittów mieszała w zbrodnie dziecko świadczyło o tym, że byli mnie zwyrodniali? Wręcz przeciwnie. To, że kazali patrzeć na te zbrodnie niewinnej istocie jeszcze gorzej o nich świadczyło. Dlaczego go nie zabili za nieposłuszeństwo? Otóż, musisz zrozumieć, że w remaku ta rodzinka miała także jakieś cechy ludzkie, więc nie mieli sumienia, żeby zabić członka własnej rodziny. I to, że mieli też jakieś cechy ludzkie również jest przerażające, ponieważ dawało widzowi sygnał, że każdy byłby zdolny do takich bestwialstw oraz że nie wszystko jest takie czarno-białe jak w oryginale. Czy Hoyt szukał autostopowiczki? To tylko moje przypuszczenia. Ale rozważ taką możliwość: dziewczyna uciaka im w nocy, chowa się w lesie, a Hoyt w tym czasie przeszukuje drogę. Rano gdy już Hoyt szuka w innym miejscu dziewczyna wychodzi z ukrycia i szczęśliwym trafem trafia na samochód. Albo jak to miało miejsce z Erin Hoyt pozostawł poszukiwanie dziewczyny Leatherfacowi, a ten jak wiadomo nie był zbyt bystry. A po drugie mogli dać sobie spokój z pszukiwaniem jej będąc pewni, że już nie żyje, albo jest na granicy śmierci. Wyjaśnień może być sporo, więc to nie jest taki ewidentny minus filmu.
Dla mnie jednak główkujesz, bo twórcy remake'u nie zastanawiali się nad tym z pewnością, a już na pewno nie pomysleli, że któs z widzów może się nad tym zastanawiać wychodząc z założenia, że "robimy filmik dla nastolatków, którzy przyjda do kina po to by najeść się popcornu i się troche pomiziać - oni i tak nie będą myślec na tym filmie". Założenie całkiem słuszne i znalazło odbicie w rzeczywistości, film wyszedł nadzwyczaj udana, kasa do kieszeni wleciała, i teraz remake odbiera sławę pierwowzorowi, będącemy mało tego, że lepszym filmem to reprezentujący coś więcej niżeli pusta rzeźnia - nie ważne jak dobrze byłaby nakręcona.
"Dlaczego go nie zabili za nieposłuszeństwo? Otóż, musisz zrozumieć, że w remaku ta rodzinka miała także jakieś cechy ludzkie, więc nie mieli sumienia, żeby zabić członka własnej rodziny. I to, że mieli też jakieś cechy ludzkie również jest przerażające, ponieważ dawało widzowi sygnał, że każdy byłby zdolny do takich bestwialstw oraz że nie wszystko jest takie czarno-białe jak w oryginale"
Zupelnie do mnie nie przemawia to co mówisz. Dla mnie przez tego dzieciaka Hewitowie stali się ciotami którzy nie potrafią utrzymać dyscypliny nawet wobec siebie - dzieki Jedidahowi juz dawno powinna im zlozyc wizytę policja.
Dodam jeszcze, że i tak najgorzej wkurzyło mnie dorzucenie wątka fantasy/sci fi w postaci embrionów w sloikach. Co to miało być ?! że niby któryś z tych wsioków był ukrytym naukowcem ? że Leatherface hodowali w słoiku ? (TCMPoczątek pokazal, że nie) pfff... Ani to oryginalne, ani mądre, ani klimatyczne, ani straszne i do tego zupelnie nie potrzebne i nie wnoszące nic do filmu. To jest "Texańska" a nie "Wyspa Doktora Moreau", do cholery !
"Nie, myślę, że Ty szukasz błędów tam, gdzie ich nie ma"
No jest raczej na odwrót - to ty szukasz błędów w oryginale, czyli dziury w całym, ja tylko pokazuje Ci że to remake pełen jest byków a oryginal jest nieskazitelny. A ty na odwrót - tym sposobem ja nie wierzę Tobie a Ty nie wierzysz mi.
Wybacz !! dzisiaj akurat obejrzałem po kolei oryginał i remake w odstępie 15 min (obydwa full hd) i niestety - jak jestem starym fanem horrów (rocznik 1972) - tak na oryginale śmiałem się do łez - remake nawet dzisiaj t.j. 4..02. 2011 r autentycaznie mnie przeraża !!!
Nie no doprawdy nie wiem jak można się z tego smiać...
Co Cie tam tak bawi ? Leatherface ? rodzina ? morderstwa ? ofiary ?
Co chcesz mi przez to udowodnić ? Że plwasz i kpisz z mojego ulubionego filmu ? :-/
Widzisz, Ty twierdzisz, że remake jest zrobiony zupełnie nieprzemyślanie, że żadne wątkinie mają tutaj sensu i nie mają łączyć się w całość. Ale ja z kolei myślę, że to Hooper nie przywiązywał zbyt wielkiej wagi do wyjaśniania niektórych rzeczy. Myślisz, że jego obchodziło, dlaczego rodzina Hewittów morduje? On chciała zrobić jedynie film, który będzie szokował i udało mu się, bo w tamtych czasach rzeczywiście szokował. Czy remake jest filmem dla nastolatków? To ciekawe, czemu nie mogłam wejść wtedy na to do kina. Byłam wtedy nieletnia, gdy film trafił do kin, a nasza nauczycielka chciała zabrać na to naszą klase do kina, ale nic z tego, gdyż film był przeznaczony jedynie dla osób pełnoletnich. Może teraz wpuściliby na to do kina nastolatków, ale w 2003 roku na pewno nie. Więc wniosek z tego taki, że film nie był robiony z myślą o nastolatkach. Poza tym z czago to wnioskujesz? Dlatego że bohaterami są młodzi ludzie? Zauważ, że w Twojej TCM też tak jest.
Embriony w słoikach. rzeczywiście tego nam twórcy nie wyjaśnili i tutaj powinieneś być zadowolony. Bo sam twierdziłeś że niedopwiedzenia są potrzebne, aby można było trochę pogłówkować. Więc masz to niedopowiedzenie.
Czy Hewittiowie są ciotami? To ciekawa jestem co twierdzisz o filmach "Dziuewczyna z sąsiedztwa" i "Amerykańska zbrodnia"...
"Widzisz, Ty twierdzisz, że remake jest zrobiony zupełnie nieprzemyślanie, że żadne wątkinie mają tutaj sensu i nie mają łączyć się w całość."
O nie... remake jest robiony bardzo przemyslanie - żeby dobrze zarobić. Natomiast błędy w fabule niewiele już kogo obchodzą.
"Ale ja z kolei myślę, że to Hooper nie przywiązywał zbyt wielkiej wagi do wyjaśniania niektórych rzeczy. Myślisz, że jego obchodziło, dlaczego rodzina Hewittów morduje?"
No nie zupełnie. On Przywiązywał wage by NIE wyjaśniać niektórych rzeczy. Te które widz miał wyjaśnic sobie sam. Polecam Ci filmy "Texas Chainsaw Massacre:Family Portrait", "Texas Chainsaw Massacre:The Shocking Truth" oraz fragment filmu "Nightmares in White Red and Blue" poswięcony klasykowi Hoopera, wtedy dowiesz się o pobudkach jakie pchnęły Tobe do nakręcenia swojego debiutu.
"Czy remake jest filmem dla nastolatków?"
Tak - zachowanie bohaterów, teksty w stylu "kochasz mnie ? jak bardzo ?" i wzruszające elementy typu pierscionek zaręczynowy Kempera dla Erin. Nie mówię że to źle, bo takie wzruszanie nastolatków całkiem mnie bawi, i mnie nawet też trochę wzrusza ;) . Aczkolwiek chyba mi nie powiesz, że kogoś w wieku 35 i wzwyż to wzruszy czy zachwyci.
Natomiast stara wersja jest dojrzalsza i pozbawiona tego typu infantylizmów, bardziej dla dorosłych, mrocznenijesza, bardziej chora i ponura. Natomiast osobę niedojrzałą może śmieszyć.
"To ciekawe, czemu nie mogłam wejść wtedy na to do kina. Byłam wtedy nieletnia, gdy film trafił do kin, a nasza nauczycielka chciała zabrać na to naszą klase do kina, ale nic z tego, gdyż film był przeznaczony jedynie dla osób pełnoletnich. Może teraz wpuściliby na to do kina nastolatków, ale w 2003 roku na pewno nie."
Heh chciałbym miec taką nauczycielkę x)
Ok, już rozumiem Twój sposób rozumowania. Remake zrobiono dla kasy, więc lepeij go nie oglądać, żeby nie dać zarobić twórcom, a oryginał był zrobiony dla samej sztuki - oczysiście Hooper nie przyjął za niego ani grosza, zrobił go kompletnie za darmo. Każdy film robiony jest z myślą o pieniądzach, jak wszystko na tym świcie. I wierz mi Hooper może sobie w tych dokumentach gadać co chce, ale to nie zmienia faktu, że głównym powodem do nakręcenia filmu były pieniądze - jak zawsze.
Remake posiada wiele nielogiczności... Nadal nie wiem, jakich. No, ale może dowiem się w końcu w trakcie trwania dyskusji. Ja nigdzie nie napisałam, ze oryginał nie jest bardziej chory od remaku. Otóż jest, ale widzisz klimat to nie wszystko - najważniejsze, żeby fabuła trzymała się jakoś kupy, bo inaczej robi sie nieciekawie.
Dalej mi nie wyjasniłeś dlaczego nie wpuszczono mnie do kina na film dla nastolatków. Przeciez byłam nastolatką, więc czegoś tu nie rozumiem.
" Remake zrobiono dla kasy, więc lepeij go nie oglądać, żeby nie dać zarobić twórcom, a oryginał był zrobiony dla samej sztuki - oczysiście Hooper nie przyjął za niego ani grosza, zrobił go kompletnie za darmo. Każdy film robiony jest z myślą o pieniądzach, jak wszystko na tym świcie."
Tak, tylko, że jest pewna przepaść dzieląca komercję w której wchodzą grę miliony/miliardy $ a filmem, który był robiony za grosze i nie wiadomo było czy w ogole w jakimś kinie go wyświetlą. To co tutaj mówisz to bujda, za którą przemawia Twoja naiwność, lub desperackie szukanie argumentów anty-oryginał.
"Każdy film robiony jest z myślą o pieniądzach, jak wszystko na tym świcie. I wierz mi Hooper może sobie w tych dokumentach gadać co chce, ale to nie zmienia faktu, że głównym powodem do nakręcenia filmu były pieniądze - jak zawsze."
Pieniądze owszem, ale jak wyżej napisałem nie były to żadne miliony. To nie było Hollywood tylko Kim Henkel i Tobe Hooper faceci po studiach, którzy zatrudnili ludzi po studiach i nikt nie wiedział na dobra sprawę co z tego wyjdzie (tak jak pisał Piotr). Dlatego widać czarno na bialym, ze panowie Hooper i Henkel mieli coś do przekazania widowni że chciało im się w ogole brac za filmy i można spokojnie uwierzyć w to co mówią w tych dokumentach.
A remake zostaŁ wyprodukowany w Hollywood przez New Line Cinema i Michaela Baya, który zachwycony sukcesem finansowym remake'u do dziś produkuje kolejne (dziwne co?). Więc z całym szacunkiem porównując te dwie sytuację ośmieszasz się zwyczajnie, Buffy.
"Otóż jest, ale widzisz klimat to nie wszystko - najważniejsze, żeby fabuła trzymała się jakoś kupy, bo inaczej robi sie nieciekawie."
Czyli fabuła oryginału jest be i głupia a remake ma wszytko przejrzyste i klarowne, tak ? Czy naprawdę jesteś taka naiwna, czy uważasz mnie za tak naiwnego ?
W żadnym z przypadków nie wyszło nieciekawie - ani remake ani oryginał nie są filmami nieudanymi.
"Dalej mi nie wyjasniłeś dlaczego nie wpuszczono mnie do kina na film dla nastolatków. Przeciez byłam nastolatką, więc czegoś tu nie rozumiem."
Otóż wyjasniłem :
""Czy remake jest filmem dla nastolatków?"
Tak - zachowanie bohaterów, teksty w stylu "kochasz mnie ? jak bardzo ?" i wzruszające elementy typu pierscionek zaręczynowy Kempera dla Erin. Nie mówię że to źle, bo takie wzruszanie nastolatków całkiem mnie bawi, i mnie nawet też trochę wzrusza ;) . Aczkolwiek chyba mi nie powiesz, że kogoś w wieku 35 i wzwyż to wzruszy czy zachwyci.
Natomiast stara wersja jest dojrzalsza i pozbawiona tego typu infantylizmów, bardziej dla dorosłych, mrocznenijesza, bardziej chora i ponura. Natomiast osobę niedojrzałą może śmieszyć."
Dodam jeszcze że w USA film byl od 15 czy tam 16 lat. To że u nas jest moherowe państwo to nie moja wina.
No właśnie wyjasniłeś, że to film dla nastolatków, więc pytam jeszcze raz: czemu do kin nie wpuścili nastolatków? Ile razy mam pytać, żebyś w końcu odpowiedział. To trochę bez sensu, że na film przeznaczony dla nastolatków wpuszczali tylko osoby pełnoletnie. Dklaczego nie wpuścili mnie??? Przecież byłam nastolatką. tego nie wyjaśniłeś i chyba nie wyjasnisz, bo zwyczajnie nie rozumiesz, o co pytam.
Naiwna, ośmieszam się... Ta dyskusja do niczego nie zmierza. Ja nie ubliżyłam Ci nigdzie. Wielokrotnie zaznaczyłam, że szanuję Twój gust i rozumiem, dlaczego oryginał Ci się podoba. A co dostałam w zamian za kulturalną rozmowę? Twój tekst, ze się ośmieszam i że jestem naiwna... Ehh, koniec dyskusji, bo od tej chwili cokolwiek bym nie napisała Ty napiszesz, że się ośmieszam...
Pa
" Aczkolwiek chyba mi nie powiesz, że kogoś w wieku 35 i wzwyż to wzruszy czy zachwyci" - a dlaczegoż by nie ??? Mam 39 i nadal mnie to wzrusza...
Jak bym plwał i kpił to bym nie zapłacił za niego dwa razy (mam oryginały DVD i bd) - nie jestem całkiem stuknięty - Hiphopowej myjni ani Zmierzchu bym nie kupił. Cenię i szanuję jako klasyk i kamień milowy w historii horroru - ale jako "przerażacz" nie zdaje już niestety przynajmniej w moim przypadku egzaminu - mój stwór domowy zwany żoną się śmiał, kumpel, który jak wspomniałem nie lubi horrorów(bo jak sam twierdzi ma po nich stany lękowe) prawie że "tarzał się po podłodze śmiechu" - fakt był po 6 piwach, ale zaraził mnie tym śmiechem....Rechotaliśmy my obaj zwłaszcza z postaci Letherface'a i okładania miotełką, a potem "patyczkiem ją" w samochodzie, ssaniu paluszka przez dziadka i jeszcze jak mu młoteczek wypadał...A po remake'u kumpel stwierdził że jeszcze przez dwa dni czuł się nieswojo.
Każdy boi się czego innego, każdego śmieszy co innego. Mnie tez smieszył oryginał, ale choć remake mnie nie przeraził to potrafię docenić jego klimat, krwawe sceny i ogólną wymowę filmu. Tym bardziej jak na XXI wiek, kiedy to slashery mocno kuleją. Ale nie uważam, żeby fani oryginału byli naiwni, czy ośmieszali się - szanuje ich i szanuje ten film. Ale jak widać wyżej fani oryginału nie myslą tego samego o wielbicielach remaku...
Nigdzie nie napisałem że fani oryginału się ośmieszają - sam jestem jego fanem - jako osoba która na horrorach "zęby zjadła", przez co cierpi na tzw. "impotencję strachu na filmie" - testuję reakcje na domowników i przyjaciół niezaznajomionych z tematyką - ich reakcja jest dla mnie po prostu obiektywna...
Zresztą sam pamiętam jak bałem się w dzieciństwie na Piątku 13 (1, 2, 3) - bałem się potem wieczorem wracać samemu do domu....Jak oglądam film dzisiaj - wywołuje już we mnie co najwyżej ziewanie...
Buffy, ciągle Ci mówię, ze remake w USA miał próg wiekowy od 15 czy 16 lat. Nie wpuścili Cię do kina, bo mieszkamy w moherowym kraju. Cóż więcej do wyjasniania ?
P.S ile dokladnie wtedy miałaś lat ? bo jak 12 to byłas nastolatką aczkolwiek nie dziwi mnie ze Cie nie wpuścili.
"Ale nie uważam, żeby fani oryginału byli naiwni, czy ośmieszali się - szanuje ich i szanuje ten film. Ale jak widać wyżej fani oryginału nie myslą tego samego o wielbicielach remaku..."
Dlaczego fani muzyki klasycznej i filharmonii mieliby szanować fanów Disco Polo, nawet jeśli fani Disco polo szanowaliby ich ? Może to zabrzmi zbyt radykalnie i kontrowersyjnie ale tak wygląda róznica miedzy oryginałem a remake'iem TCMa.
Zrozumcie - to nie jest tak że celowo Ci jakośtam ubliżam, Buffy, to samo wychodzi kiedy piszesz rzeczy które nie mają odbicia w rzeczywistości. Piszesz, że remake jest doskonały i bez skazy - a to po prostu nie jest prawdą. Remake owszem jest filmem bardzo dobrym i rozumiem że ktoś moze być jego fanem, bo jest niewątpliwe jednym z najlepszych horrorów XXI wieku. Ale trzeba zachować umiar i hierarchię i pewną dozę pokory.
Więc jak? Należy lubić oryginał bardziej od remaku nawet jeśli to nieprawda? Mam głosić na forach, że wolę oryginał mimo tego, że to nie prawda? To hipokryzja, nie sądzisz? Gustu nie zmienisz - są fani oryginału, są fani remaku i nie uważasz że któraś grupa pwinna wstydzić się swoich ulubionych filmów. Do tego już doszło, żeby ludzie w Polsce musieli tłumaczyć się ze swojego gustu, albo się go wstydziić? To chore, moim zdaniem. I tak uważam, że fani filharmonii powinni szanowac fanówdisco polo, bo zainteresowania muzyczne tudzież filmowe nie świadczą o człowieku. Nie powinno się swoimi zainteresowaniami zasługiwać na szacunek ludzi. To dopiero byłoby chore.
Ha ha - a to Ci trochę przyjadę - nie jestem fanem disco polo - tylko progress rocka z pod znaku Marillion (z Fishem) iCamel, Genesis, Leonarda Cohena, Dire Straits, Pink Floyd oraz FANATYCZNYM WYZNAWCĄ Metallici, Slayera, Anthrax i Megadeth - i z całym szacunkiem - opluj mnie za to nie uważam żeby byli gorsi od Chopina (który po prostu mnie nudzi) Penderecki, ktorego nie da słuchać może im buty czyścić. O Vivaldim i Bethovenie nie wspomnę bo uwielbiam ich na równi (jeśli nie bardziej niż wymienione heavy metalowe kapele) - nie znoszę betonu - który twierdzi że rozwój stanął w miejscu - to że ktoś gra na skrzypcach w cale nie oznacza to że robi to lepiej niż gość który 20 lat później robi to na gitarze elektrycznej ( nie mechanicznej czy jak wolę łańcuchowej)
Piotr, zrozumiałeś mnie zbyt doslownie - domyslam się że żadne z was nie słucha disco polo, po prostu porównałem w ten sposób klasę jaką reprezentuje oryginalny TCM i jego remake.
Panowie, polemizujecie ze sobą o rzecz nie bardzo ważną, tak więc jestem zmuszony nieco uprościć owy temat. Remake z 2003 jest filmem niezłym lecz wg.mnie żaden horror nie jest w stanie pobić TCM z 1974. Remake z resztą na większości osób robi większe wrażenie, ponieważ jest bardziej "przystępny"(??). Jednak ja uważam, że remake ustępuje klasykowi pod niemal każdym względem. Dla mnie TCM(1974) to absolutne arcydzieło gatunku. Remake oglądałem wcześniej niż oryginał i zrobił na mnie niemałe wrażenie. Wstyd się przyznać, ale oryginał oglądałem ostatni ze wszystkich części, dlatego też miałem wielkie obawy (szczególnie po głupiej dwójce i koszmarnie złej czwórce) jednak film rozwiał wszelkie moje obawy. Zrobił na mnie kolosalne wrażenie i od razu zmiótł z konkurencji wszystkie "rimejki" i "początki" i od razu uznałem go za jeden z najlepszych horrorów jaki oglądałem (a oglądałem ich dosyć sporo). O klimacie tej produkcji mógłbym pisać chyba bez końca...Tak samo jak oglądać ten film :P
Pozdro...
GHX03,
Znowu się spotykamy na forum, przyjacielu i znowu masz u mnie WIELKIEGO plusa :D.
Bierzcie przykład z Prawdziwego horrormaniaka, który ceni w filmach to co trzeba. Gdyby było więcej takich ludzi...
Szczególnie podziwiam to, że doceniłeś oryginał po uprzednim obejrzeniu wszystkich filmów "nawiązujących" a, jak wiadomo, były tam wzloty ("Teksańska masakra piłą mechaniczną 3:Leatherface", "Teksańska masakra piłą mechaniczną" 2003 czy "Teksańska masakra piłą mechaniczną: Początek") ... i bolesne upadki tj. "Teksańska masakra piłą mechaniczną 2" i "Teksańska masakra piłą mechaniczną IV Nowe Pokolenie", jednak nic nie umywa się do legendarnej części piewrszej. Po tak wielu rozmaitych spotkaniach z Leatherfacem w róznych klimatach i konwencjach możnaby było sobie wyrobić różne zdania na temat całości serii. Znam wielu, ktorzy najpierw obejrzeli remake, a potem zachwyceni jego poziomem i oryginalnym, nowatorskim pomyslem (dobre, co ?) nie raczyli zapoznać się ze starą wersją myśląc "co ? takie stare ? na pewno beznadziejne", albo nie zdawali sobie sprawy, że to w ogole był remake. Kiedy fanom remake'u proponowałem obejrzenie oryginału, ktory od dość dawna nazywam moim ulubionym filmem nasza rozmowa przebiegała tak :
Fan remake'u - oglądałeś "TCM" (ma na mysli remake) ? Ale zajebisty film.
Ja - stara wersja jest jeszcze lepsza. Oglądałeś może ?
F.r. - jak to stara ? z którego roku ?
Ja - 1974
F.r - pfff żartujesz chyba !
...
cóż, smutne ale prawdziwe ;-(
Tak więc widzisz Buffy, że jestem człowiekiem po przejściach. Zarzucasz mi, ze daję się ponieść emocjom w rozmowie na temat TCM i jej remake'u, a teraz widzisz, jakie mam doświadczenia z fanami nowej wersji - większość z nich była deblinymi ignorantami, zachwycającymi sie byle czym i myslącymi stereotypem że stary film oznacza z miejsca żalosny, smieszny i denny. Trudno byloby szanować ich zdanie i traktować pobłażliwie i spokojnie, prawda ?
Myślisz, że ja nie spotkałam się na FW z chamizną użytkwników - nawet gorszą niż Ty, bo w moim przypadku ubliżano nawet mojej rodzinie, choć użytkownicy tutaj nawet jej nie znają i nijak to się ma do duskusji na temat filmu. Różnica między nami polega na tym, że ja potrafię rozpoznać poważną dyskusję z powaznym fanem gatunku i prowadzić kulturalną rozmowę bez ubliżania.
Co sie tyczy starych filmów to ubóstwiam slashery z lat 70-90. Pierwsza podpiszę się pod tym, że to były najlepsze lata dla tego podgatunku - powstało wiele klasyków, które teraz z braku pomysłów filmowców są odnawiane. Ale oryginał TCM moim zdaniem należy do tych słabszych tworów tamtych lat. Podkreślam: moim zdaniem. Ale jak wspomniałam szanuję go za to, że dzięki niemu mamy remake. O wiele bardziej od oryginału TCM wolę oryginał "Wzgórza mają oczy" - też miał ten chory klimat co TCM, a przy okazji nie posiadal tylu zbędnych dłużyzn i miał bardziej rozumnych pozytywnych bohaterów.
Jesli chodzi o TCM to moimi faworytami jest oczywiście remake, TCM: Początek i stara TCM 3.
Istnieją tzw. drobne różnice gustu i może dlatego życie jest piękne - z jednym zgodzę się natomiast w 100% - (rzuciłem okiem na Twój profil) - Braindead to film na 10/10 - też cenię go wyżej od Teksas chain saw.
Jestem upierdliwy - zwracałem na to już kilka razy uwagę - dlaczego dystrubutorzy od lat błednie tłumaczą tytuł - nie TEKSAŃSKA (stan nazywa się Teksas a nie Teksań) tylko TEKSASKA i nie maszynową a ŁAŃCUCHOWĄ (słowa chain nijak nie da przetłumaczyć się jako maszyna lub motor) a i sama piła działa na zasadzie naostrzonego łańcucha przesuwającego się na trybach...
Pozdrawiam.
W pełni się zgadzam, gdyby nie "drobne różnice gustu" świat byłby nieco nudny. Lecz jednej rzeczy nie rozumiem-
Jak w ogóle można porównywać coś takiego jak Braindead do TCM. Przecież to zupełnie inna beczka... Swoją drogą owa Martwica jest jedynym filmem któremu bez wahania dałem 10/10. Nie oznacza to jednak, że cenie ją wyżej niż TCM. Martwica Mózgu jest filmem z gatunku który najbardziej lubię. Ani Troma, ani Sam Raimi, ani Takashi Miike ani żadna znana mi wytwórnia/reżyser nie dorównuje wczesnym komediom gore Petera Jacksona.
Lecz nie chodzi tu o komedię. Temat jest o Teksańskiej Masakrze...Każdy ma swój gust i tyle!
Bloodbane,
Widzę, że wiernie bronisz (chyba) swojego ulubionego horroru wszechczasów, i za to nalezą Ci się ogromne brawa. Są to tylko moje domysły, lecz chyba nie zostawisz wolno tematu bluźniącego na TCM (1974)???.
Kolejny prowokator. Jakbyś nie zauważył nikt mu tutaj nie bluźni, ale jest wręcz odwrotnie - radzę przeczytac cały temat od początku do końca, a potem się wypowiadac.
Rozumiem, rozumiem... Przepraszam, ale nie miałem na myśli akurat Twojego tematu, tylko stare tematy prawdziwych prowokatorów, którzy nie mieli zbyt dużej wiedzy o filmie i wypowiadają się nie używając racjonalnych argumentów. Gdybym nie przeczytał tematu od nowa najprawdopodobniej bym się nie wypowiadał, chyba normalne?
Martwica jest dla mnie filmem genialnym - po prostu sie w nim zakochałem i pierwszego wejrzenia - i tak już zostało przez wiele lat (od czasów wczesnej epoki VHS - przyznam się bez wstydu - ukradłem ten film z wypożyczalni - tzn. powiedziałem że ktoś mi wybił szybę w samochodzie i zwinął wypożyczona kasetę - oczywiście uiściłem opłatę - choć myślałem ze dam w mordę gościowi z wypozyczalni, który pogradliwie skrzywił się, eee braindead, przecież to staroć i nikt tego wypożycza i zainkasował ok 20 zł, co innego gdyby panu ukradli jakąś "nowość" - musiał by pan sporo zabulić - i w ten sposób stałem się szczęliwym posiadaczem kultowej pozycji - potem był jakiś divx, a obecnie sprowadzone z Anglii DVD, niestety bez polskich napisów, mam nawet dwa egzemplarze).
Oczywiści że jest inna kategoria - ale - sami twórcy masakry podkreślaja że ich film zawiera sporo humorystycznych akcentów, z kolei w Braindead mamy to czego nie ma w Texas chain saw - PRAWDZIWĄ MASAKRĘ w finale, oczywiście że na wesoło, niemniej jest to chyba najkrwawszy film w historii kina w ogóle.
"Braindead mamy to czego nie ma w Texas chain saw - PRAWDZIWĄ MASAKRĘ w finale"
No i co z tego ? Przecież w żadnym TCMie nie chodzi o wielką rozwałkę na końcu filmu bo Braindead a TCM to zupełnie dwa rózne filmy i nie widzę zbyt wielu podobieństw między nimi. W remake'u który jest "TAKI WSPANIAŁY" także nie ma rozwałki porównywalnej do Braindead. W "Texas..." mamy zawsze piątkę czy czwórkę nastolatków, którzy wpadają w ręce Leatherface'a i jego kumpli - gdzie tu jest miejsce na rozwałkę ? Pół Texasu by musiało zjechać na ranczo Sawyerów i wyszłoby coś w stylu "od Zmierchu do Świtu" co w ogole nie pasuje do klimatu filmu, a tymczasem w realnym świecie co Leatherface miałby kosiś kosiarką jak Lionel Cosgrove z filmu Jacksona ? Krowy i świnie ?
Ten argument był zupełnie bez sensu. Porównywanie Braindead do Teksańskiej szczególnie pod względem bodycountu jest, bez obrazy Piotrze, kretynizmem - to tak jak porównać Ojca Chrzestnego do Szeregowca Ryana pod względem ilości trupow i krwi w obu filmach.
GHXo3,
Tak :) zawsze staram się bronić honoru TEXAS CHAIN SAW MASSACRE w wersji Hoopera, a moi szanowni korespondenci w tym temacie twierdzą, że remake jest lepszy, a takie teksty zawsze mnie bulwersują ;]
Nie porównuję Braindead do TCM w sensie dosłownym bo faktycznie nie ma to sensu - choć nie powiesz mi że szokujacy jak na rok 1973 i szokujący również jak na lata dzisiejsze tytuł "masakra piłą łańcuchową" (mam sporo znajomych, którzy do momentu "przejścia przez ekrany" remake'ów właśnie nie wierzyli mi że film o takim tytule w ogóle istnieje - przyznasz że brzmi troszkę bardziej "kontrowersyjnie" niż Piątek 13, Halloween, Psychoza lub Egzorcysta czy Omen...Przed pojawieniem się remake'ów w Polsce był to tytuł raczej niszowy i znali go z VHS głównie wielbiciele hororów właśnie a nie kina w ogóle. Sporo osób nastawionych TAK BRZMIĄCYM TYTUŁEM spodziewało się terroru innego niż psychiczny.
Tak, jest trochę prawdy w tym co mówisz. Fakt.
Jednak jest powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce" - wielu laików kina myśli, że filmy o tytułach "Teksańska masakra piłą mechaniczną" czy "Noc żywych trupów" zapewne są głupimi, odmóżdżającymi horrorami z których można się conajwyżej pośmiać - tymczasem sa one arcydziełami kina o niezwykle głębokiej treści, jakkolwiek absurdalnie to brzmi, przy okazji sa to filmy znakomicie nakręcone z polotem i finezją, potrafiące wzruszyć, poruszyc, przestraszyć - jednym słowem budzą do dziś emocje.
Ale zauważ, że wielu nie tylko oenia film po tytule. Znam wiele osób, które poszło do kina na TCM remake, a po seansie zaczęli jęczeć, że to film dla psycholi i każdy, komu się ten film podoba powinien się leczyć. A jak mówię takiemu: To po co lazłes na ten film, skoro nie lubisz krwawych filmów? To odpowiada mi, że myślał, że to będzie coś innego, że nie wpadł na to, że to będzie taka rabanka. No tak, po takim tytule przecież nie można przewidzieć jaki to film...Żałosne i tyle. Wystarczy choćby spojrzeć na wypowiedzi niektórych tutaj - wypisują dokładnie to samo, co usłyszałam od swoich znajomych. Takie filmy to kimo niszowe, skierowane dla wąskiej grupy odbiorców, którzy nie oglądają ich po to, żeby później latac po mieście z piłą łańcuchową, ale zwyczajnie dla rozrywki i swoistego katharsis. Antyfani takich filmów zwyczajnie tego nie rozumieją, a swój bra argumentów tłumacza tym, że te filmy oglądają tylko psychole. Takie zachowania najbardziej mnie wkurzają.
zgadzam się z Tobą w 100 % - broniąc jednak nadal (bo każdy to robi) swojego zdania - zauważ że dzięki remake'om raz że film o tym tytule stał się znany szerokiej publiczności - przestał być wyłącznie kinem dla maniakalnych miłosników horrorów, dwa sprawił że sporo modych ludzi sięgnęło po oryginał (choć z różnym skutkiem czego dowodem są liczne durne wpisy na stronie oryginalne wersji filmu - ale powtarzam - wybacz im to JEST INNE POKOLENIE - o innej wrażliwości, na codzień bobardowane obrazami przepełnionymi przemocą - np. newsy z TVP - zwłoki dzieci w beczkach, dwóch nastolatków zabijających matkę i obcinających jej głowę, przetrzymujących zwłoki w szafie - "matka Teresa od kotów"; zlecenie zabicia swojego synka konkubentowi - te newsy mogą przerazić bardziej niż TCM i spowodować znieczulicę/zobojętnienie).
PS Chciałbym znać Twoje zdanie na temat remake'u I spit on your grave - o który trochę posprzeczałem się z Buffy - jeśli obejrzysz daj znać (dla mnie niestety był to epatujący bezsensowną przemocą badziew - ale ile ludzi tyle opinii)