na pójście na ten film namówił mnie mój młodszy kolega,który mówił,że powinnam iść na niego.Poszłam na niego 2 dni później z koleżanką i muszę przyznać że jak na "softowy" thrillerek to nie nudziłam się przez te półtorej godziny.Bardzo podobał mi się podobało to że obraz chwilami ujmował trzy rzeczy jednocześnie co było ciekawym zabiegiem dla tego filmu gdyż widz miał odczucie,że coś się komuś stanie w przeciągu najbliższych 18 sekund.
Z całego filmu najbardziej nieprzewidywalne było zakończenie...
Pada strzał,Collin leży niczym nieżywy wszyscy biegną w jego stronę na sali kinowej zapanowała grobowa cisza którą przerywało ciche pochlipywanie małej dziewczynki siedzącej w ostatnim rzędzie...
Co prawda nie jest to materiał na Oscara ale pomysł był bodry i cieszę się że nie został zrealizowany kilkanaście lat wcześniej.