Film sprawnie zrobiony, wartka akcja bez dłużyzn, trzyma w napięciu do końca. Obejrzałem z przyjemnością, chociaż w ogóle nie ogarnąłem mechanizmu tej czasowej broni - w sumie niezbyt mi to przeszkadzało, bo sama opowieść jest dość spójna.
Razi mnie natomiast domniemana intencja przyszłościowych darczyńców - o ile dobrze zrozumiałem - usiłujących doprowadzić dzisiejszą ludzkość do samozagłady, za to, że zniszczyła naszą planetę i takie tam. No przecież w wyniku aktywizacji procesu zagłady, zainicjowanego z chwilą śmierci głównego złoczyńcy, zginą wszystkie żywe organizmy na Ziemi, to jest wyraźnie sformułowane w dialogach. Czyli co? Zabijemy całe życie na planecie, bo nasi przodkowie ją zanieczyszczali? Nie trzyma się kupy absolutnie.
Ozdobą filmu jest pani Debicki - miło się ją ogląda w obsadzonej roli.
Uważam, że "Tenet" spokojnie można raz obejrzeć, albo nawet dwa, żeby się rozsmakować w kilku efektownych scenach. W porównaniu z "Interstellarem", gdzie pan Nolan też potraktował czas, jak zabawkę i tłucze nim o ekran, jak małpa kolejką, "Tenet" to wręcz krynica logiki.