Zaletą filmu jest to, że można posługiwać się nim jak testem: "czy zrozumiałeś fabułę tenet?"
Jeśli pytany odpowiada, że tak, to wiadomo, że ma się do czynienia z kłamcą.
Nolan w swoich filmach stosuje metodę zagłuszania ekspozycyjnych dialogów swoich bohaterów głośnymi pierdami efektów dźwiękowych i Zimmerem już od jakiegoś czasu. To oznacza, że nie docenia widza nieanglojęzycznego, który ogląda filmy z napisami. W przypadku Tenet są one absolutnie niezbędne, jeśli poza biernym przyglądaniem się pokręconym scenom akcji ma się też życzenie jakiegoś nawet pobieżnego zrozumienia, dlaczego ci goście w drogich garniturach tak dziwnie popier..ją jak spłoszone raki w stawie.
Najsłabszym elementem filmu są jego bohaterowie. To zaledwie avatary poruszające się po labiryncie zawiłej intrygi nasyconej pseudonaukowym żargonem wylewającym się z ust absolutnie wszystkich postaci. Są fajne dla oka ale nic poza tym.