Podchodziłem do tego filmu jak pies do jeża - dobrze pamiętałem jak kompletnie nie podeszła mi Incepcja. Interstellar mi się akurat podobał, ale byłem świadom że w Tenet Nolan znów odjechał.
No i niestety. Z całego filmu zapamiętam niestety oczekiwanie kiedy to się w końcu skończy - nie chcę oceniać filmu bez jego ukończenia. No i mewy lecące do tyłu. Tak - to było epickie.
Nie oglądam filmów żeby potem doszukiwać się na forach z innymi fanami sensu całej historii. Możliwe. że jakoś da się te kropki połączyć. Ale nie wiem... Czasami oczekiwałem, że aktor po wygłoszeniu jakiejś kwestii wybuchnie głośnym śmiechem. A nie jestem osobą która żali się na forach, że jakiś film to kupa to akcja była w roku 1991 a tam na drodze wypatrzył model samochodu który pojawił się dopiero w 1992. Nie mam też doktoratu z fizyki, ani zacięcia chociaż żeby rozrysowywać na papierze milimetrowym czy innym autocadzie graf przyczynowo-skutkowy.
Kompletnie nie kupuję tego filmu. To był koszmarny błąd. Niestety już go nie naprawię. Chyba że... czasowy manewr okrążający?...
Na szczęście kolejny projekt reżysera będzie mniej (mam nadzieję) odjechany - i chętnie obejrzę coś opartego na faktach i w miarę logicznego (o ile cokolwiek związanego z bronią atomową można nazwać logicznym).