Byłam, widziałam. Temat jak najbardziej aktualny, lecz nie sądzę, aby oddawał wiernie to, co wyprawia się teraz na amerykańskich lotniskach. Śmiem zaryzykować więcej - sielankowy klimat filmu nie pasuje do naszej rzeczywistości. Widać tu obraz Ameryki jeszcze przed atakami terrorystów - beztroska, wojna tylko w telewizji gdzieś daleko stąd, a przecież film nakręcono w tym roku! No i ten rosyjski (a właściwie krakozyjski) w wykonaniu T.Hanksa - w naszych klimatach demaskuje jego brak! Czy Tom nie mógł wziąć paru lekcji poprawnej mowy rosyjskiej, bo to co zaprezentował to raczej był bełkot :). No ale dość czepiania się - jest to bardzo dobra, lekka komedia z - co prawda nieodkrywczym - przesłaniem, że "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" w mistrzowskim wykonaniu T.Hanksa i Z.Jones w tle.
O! nie wiedziałam - a Ty pewnie wszystko zrozumiałeś :). Wiesz, była przecież tam akcja z rosjaninem, który wiózł leki dla ojca (kozy) , i tam z całą pewnością rozmowa musiała przebiegać po rosyjsku.
Ale ta rozmowa brzmiala mniej wiecej jak rozmowa Polaka z Czechem - porozumieja sie, ale to przeciez nie ten sam jezyk.
Z tego co pamiętam, to było powiedziane, że mówią w różnych językach i Hanks niby na początku tego drugiego nie zrozumiał, bo słowa "ojciec" i "koza" w tych dwóch językach były podobne, jakoś tak to musiało być... A więc rozmowa nie musiała przebiegać po rosyjsku, a już na pewno nie obustronnie. Inna sprawa, że to tylko film, a języki mogły być przecież wymyślone, a tylko podobne do jednego czy drugiego...
Film w sumie da się obejżeć. Pokazuje cały labirynt proceduralny i myśle że tu nie chodzi tylko o pokazanie jak funckjonują lotniska ale także ogólny obraz administracji. Człowiek przez zagmatwane kroki urzędników może pozostać na lodzie, w NO MANS LAND. Chodziło mi sie przynajmniej tak wydaje o pokazanie obrazu jak istniejąca w realnym świecie postać przez urzędników może zostać zgubiona...
Irytuje mnie natomiast wyciskający łzy typowy dla amerykańskiego kina happy end !
Gdyby nie happy end, film pozostawiałby w odczuciu większości widzów pewien niedosyt, np. gdyby Navorski nie zdołał zdobyć autografu - happy endy są czasami niezbędne
Piszesz,ze T.Hanks powinien wziąśc pare lekcji rosyjskiego,bo bełkocze.Uważam,ze ten bełkot byl zamierzony,zeby nie porownac krakozji bezposrednio z Rosją.
Widzę, że internetowa policja ortograficzna nie zna litości ;] Wytknąć komuś literówkę po 10 latach - nawet taki służbista jak Dixon byłby pod wrażeniem. Na pewno ten człowiek, który w miedzyczasie usunął konto, wróci tu, przeczyta i zapamięta do końca życia tę cenną lekcję.