W filmach o podróżach w czasie zazwyczaj powstają alternatywne linie czasu, są jednak filmy w których mimo skoków czasowych wszystko dzieje się na jednej linii czasowej. Z filmów o czasoskokach mających tylko jedną linię czasową, znane mi są dwa. 12 małp i Terminator (konkretnie pierwsza część).
Widzę jednak ze wiele osób na tym forum ma problem z zaliczeniem Terminatora do filmu w którym jest tylko jedna linia czasowa. Tylko dlaczego takiego problemu nie ma pod filmem "12 małp"? Odpowiedź jest chyba prosta. W "12 małpach" podróże w czasie nie są uzależnione od istnienia bohaterów, ani bohaterowie nie są uzależnieni od istnienia podróży w czasie. Natomiast w "Terminatorze" mamy sytuacje gdzie John Connor nie istnieje bez pętli czasowej, ani pętla czasowa nie istnieje bez Johna Connora.
Są użytkownicy którzy akceptują pętlę, a nawet uznają ze czyni ona film logicznym. Tylko nie zauważają oni ze pętla sama w sobie jest paradoksalna, właśnie ze względu ze praktycznie wzięła się znikąd. Po prostu jest i tyle. Dlatego ja wcale nie dziwię się osobom które tworzą sobie jakąś, inną linię czasową w której to John Connor miał innego ojca niż Kylle Reese. Nie potrafię też odpowiedzieć co jest bardziej logiczne, paradoksalna pętla czasu, czy inna istnienie innej linii czasowej.