Mimo że dwójka do wciaż pozostaje technicznym majstersztykiem, pierszwszą część uważam za lepszy film. Przedewszystkim ma świetny klimat - Dniu Sądu" równie dobry klimat co w jedynce da się poczuć zaledwie w kilku miejscach. Pod tym wzgledem pierwsza część bije drugą na łeb na szyję.
I powiem Wam szczerze że ciężko mi wskazać inne aspekty, pod którymi dwójka ustepowałaby jedynce. "Dzień Sądu" jest po prostu zdecydowanie bardziej dopracowany i rozbudowany.
Jest jednak jeszcze jedna ważna rzecz, którą w pierwszej części cenię po stokroć bardziej niż drugiej - a jest to tytłowy Terminator. Nie wiem jak Wy, ale ja znacznie bardziej wolę Arniego jako bezwględnego mordercę i łowcę, niż jako opiekuńczą niańkę do dzieci w drugim filmie.
Miedzy innymi dlatego pierwszy "Terminator" bedzie dla mnie numerem jeden z całej serii.
A jakie jest Wasze zdanie? Którą część Terminatora lubicie najbardziej, i dlaczego?
Sorry za błąd w pierwszym zdaniu - powinno być "Mimo że dwójka do DZISIAJ pozostaje....". Ucięło mi jedno słowo ;)
Terminator był prekursorem, czymś nowym i zaskakującym ówczesnego widza lat 80-tych. T2 z kolei zaskakiwał rozmachem efektów specjalnych. Oba reprezentują trochę inne gatunki filmowe. T1 był mrocznym thrillerem Sci-Fi. Klimat tego filmu był niesamowity. T2 to już trochę inna bajka. Tam Cameron postawił na rewolucyjne jak na tamte czasy efekty specjalne i dużo akcji. Ja oba te filmy stawiam na równi mimo wszystko, bo każdy z nich wnosi coś nowego. Aczkolwiek jeśli spjrzeć by na to ilę razy oglądałem T1 i T2, to T1 wygrywa ;)
Jeśli chodzi o samego Arnolda, to bardziej cenię go jako zimnego, zabójczego cyborga z T1, niż przyjaznego kumpla i obrońcę Connora z T2. W T1 Arni straszył samym spojrzeniem, które było zimne jak lód...
Piszecie, że wolicie Arniego jako bezwzględnego mordercę, ale przecież w dwójce rekompensuje nam to równie kapitalny Patrick. A i Arni jako dobry cyborg spisał się dobrze. Lubię go tak samo w obydwu wcieleniach.
A który film lepszy... Obie części są wybitne, ale może nieznacznie postawię na T2. ;) Klimatem z jedynką na pewno przegrywa, ale za to jest fantastycznie zrealizowany i nieco głębszy od poprzednika.
Nawiązując do głównego wątku :
Wiesz co ? Ciężko powiedzieć ... Dla mnie zarówno T1 jak i T2 to majstersztyk . T1 to wspaniały horror , mordercza skradanka że po prostu krew mrozi sę w żyłkach . Pytanie - kto wygra - człowiek czy maszyna ?
"Dwójka" to okraszona znakomitymi jak na 1992 rok efektami specjalnymi akcja gdzie dwóch Terminatorów bierze się za łby i ciężko przewidzieć który wygra ... Mamy dziwną sytuację , bo morderca z Jedynki jest teraz "dobry" i walczy z nowym "Elektronicznym Mordercą" . No normalnie psychologiczne miodzio - tylko Cameron mógłby to wymyśleć ! Pozdrawiam .
Ja uwielbiam obydwie części i nie potrafię wybrać :)) Ale to prawda, pod względem klimatu 1 wygrywa :)
T1 oglądałem jako mały chłopiec na kasecie VHS z wypożyczalni. Można powiedzieć, że po tym filmie przez kilka lat nie mogłem spokojnie schodzić do piwnicy w bloku, gdzie wtedy mieszkałem. Zawsze miałem wyobrażenia, że wyjdzie tam...wiecie kto ;)
Ten film także i dzisiaj oglądam z ogromnym przejęciem i jestem pełny podziwu dla pomysłu. Moim zdaniem pod względem klimatu to najlepszy film w całej serii. W T2 mieliśmy do czynienia z niesamowitą akcją. Film takze świetny ale już pod zupełnie innym względem. Żałuję tylko tego, że jakoś hmm.. chyba nie udało mi się poczuć tego strachu z T1, kiedy to "ten zły" czaił się w pobliżu. Być może wpływ na to miała świadomość, że ten dobry, to już nie zwykły człowiek, którego można zabić praktycznie jednym ciosem , a przeprogramowany cyborg, czyli większe prawdopodobieństwo obronienia się.
Pozdrawiam
No pewnie że jedynka jest lepsza.
Ten kto oglądał ten film ze zjechanej kasety gdzieś tam w połowie lat osiemdziesiątych wie dobrze jakie wrażenie wywoływał.
To film niskobudżetowy, ale dopięty na ostatni guzik w każdym calu. Powalający klimatem (praktycznie nie do podrobienia). I bezkompromisowy w każdym calu. Oglądany dzisiaj, na tle badziewia zalewającego kina, lśni niczym diament.
panicznie bałam się Arniego w 1-szej części. panicznie. gdy robił sobie operację oczka zasłoniłam zupełnie twarz. ale miałam wtedy chyba z 7 lat. ;D
Owszem, klimat się różni ale żeby zaraz gorszy ? Mówicie że dwójka już nie jest thrillerem jak jedynka... bullshit, w Dniu Sądu T-1000 morduje każdego napotkanego na drodze. Jeśli to nie są elementy thrilleru to czego ? komedii ?
Według mnie dwójka broni się jedynie efektami.W tym punkcie jest doskonała natomiast jeśli chodzi o reszte smierdzi mi już mocno komercyjną papką.Charakterystyczny klimat z jedynki często przeradza się w dobre schow.Brak realizmu.Ten cały Furlong i jego gra beeee,jego reakcje pasują do filmu familijnego,Arnii rzuca komicznymi tekstami.Nie to nie to.Każda następna część Terminatora to promocja Schwardzenegera.W pierwszej częsci w zasadzie główne skrzypce grają Biehn i Hamilton.Tak sobie czasem myśle czemu Cameron usmiercił Biehna a potem nawet wyciął sceny w dwojce z jego udziałem?Chyba był troche zazdrosny o Linde z którą romansował by po kilku latach zostali małzenstwem.
zarówno pierwsza jak i druga część jest genialna, 1- świetny klimat i ten Arnold z nieruchomą twarzą niszczący wszystko i wszystkich którzy staną mu na drodze, może efekty specjalne są nie jakieś "The best from the best" jednak są całkiem niezłe, do tego gra wszystkich aktorów jest świetna natomiast 2 genialne efekty specjalne (to film SF nie da się bez nich obyć za bardzo)klimat trochę gorszy ale jednak trzyma poziom, aktorsko też wiele nie ustępuje. Nie rozumiem tylko jednego dlaczego w TV w kółko leci 2 a od kiedy mogą to ten gniot 3 (Terminator 3 brutalne zajebanie legendy kina)a 1 nie było w ogólnodostępnej TV od dziesięciu lat, może to efekt brutalności tego filmu (niektóre sceny są drastyczne, np wyrwanie serca na samym początku czy gdy Terminator sam się naprawia po wypadku, rozcięcie ręki i wyjęcie oka)ale to marny powód, bo chyba tylko TVP się przejmuję brutalnością filmów.