Terminatora 2: Dzień Sądu oglądałem setki razy i po wczorajszym seansie cześci pierwszej dziś obejrzałem dwójkę następny raz. Postęp w dziedzinie efektów specjalnych od razu rzuca się w oczy, dosłownie i w przenośni, bowiem dzisiaj scena, gdy Terminator wyciąga swoje oko wygląda sztucznie, a kiedyś pewnie by mnie zachwyciła. Jest to jednak jeden z nielicznych minusów od strony technicznej, co do który nie powinienen się przyczepiać, bo bez tego filmu człowiek, którego prace zawsze podziwiałem (Ś.p. Stan Winston) nie dałby światu drugiej części obcego, Predatora, charakteryzacji Pingwina w filmie "Powrót Batmana" czy zapierających dech gadów z trylogii Jurassic Park. Aż niepokoi mnie że reżyser Terminatora jest odpowiedzialny za Avatara. W terminatorze bowiem widzę to, czego już nie dostrzegam w filmach akcji i przygodówkach od paru lat - efekty służą fabule, a nie na odwrót. Wśród całej masy scen pogoni i rzezi w wykonaniu Terminatora moim faworytem jest scena na posterunku plus klasyczny tekst "Jeszcze tu wróce". Dodając do tego zajebistą muzykę śmiało filmowi można wystawić ocene 8/10.